Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnickie historie: Pierwsza Dekada koło Fredry, czyli przy kawie z absolwentami I LO

Grzegorz Chmielowski
Wrocławski Rynek. Pod pomnikiem Aleksandra Fredry spotykają się zakochani, znajomi, turyści. Tutaj też swoje niezwykłe zbiórki organizują - w każdą trzecią środę miesiąca o godz. 11 - absolwenci I Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy.

Towarzyszyłem im 20 marca. Choć było zimno, w Rynku pojawiło się piętnaście osób. Po krótkim przywitaniu wszyscy przeszli do restauracji Dwór Polski. Rozmawiali przy kawie i herbacie przez dwie godziny. Oczywiście, wspominali licealne czasy. Odległe, bo na środowe spotkania przychodzi głównie Pierwsza Dekada, jak z dumą o sobie mówią: uczniowie i maturzyści lat 1945-55, dziś emeryci.

- Te spotkania rozpoczęły się w 1997 roku. Na pierwsze przyszły cztery panie - wspomina Jadwiga Niezgodzińska, która maturę zdała w 1949 r. jako Smyrska. - Potem dołączyli kolejni, m.in. Rysiek Gajewski z Wałbrzycha. Był duszą towarzystwa, niestety, zmarł w grudniu minionego roku. Pojawia się od kilku do nawet trzydziestu osób. Oczywiście, także z młodszych roczników, które nazywamy "przedszkolakami".

Przychodzą głównie mieszkańcy Wrocławia.

- Bo po maturze wielu z nas wyjechało tu na studia i pozostało. Ale pojawiają się nasi koledzy z całej Polski i z zagranicy. Trzy czy cztery razy zorganizowaliśmy wyjazd do naszego liceum w Legnicy - dodaje Jadwiga Niezgodzińska. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Przyrodniczej pracowała w ochronie roślin.

- Chcę być z ludźmi, lubię tu przychodzić - zapewnia jej koleżanka Stefania Stachowiak-Kalinowska (matura 1950 r.). - Rozmawiamy o sobie i rodzinie, o chorobach, ale nie o polityce, bo mamy różne poglądy i chyba byśmy się tu pobili - mówi z uśmiechem była księgowa.

Na spotkania przychodzą często Halina i Jan Wajmanowie. Chodzili do jednej klasy, zdawali maturę w 1959 r., ślub wzięli w 1966 r. Mają dwoje dzieci i dwoje wnuków. - Mój wnuk gra w Arsenalu Londyn! - mówi z dumą Jan Wajman. - Oskar Adamus ma osiem lat i trenuje w szkółce piłkarskiej tego słynnego klubu! - podkreśla dumny dziadek. 

Jan Wajman skończył Wydział Mechaniczny na Politechnice Wrocławskiej. Pracował w Dolmelu we Wrocławiu, bo stąd miał stypendium studenckie. Potem był Legmet w Legnicy i budowa maszyn górniczych. Wrócił o Wrocławia, bo dostał pracę w Cuprum. Potem miał firmę w USA. Piętnaście lat budował domki kanadyjskie. Gdy wrócił, kilka takich postawił w Polsce. Także dla siebie w podwrocławskich Marcinowicach. - To była ciekawa klasa - wspomina Jan Wajman. - Wyszli od nas profesorowie w każdej dziedzinie. Walentyna Mazurek jest kardiochirurgiem i profesorem od ciała. Ksiądz Józef Mandziak jest teologiem, czyli specjalistą od duszy. A fizyk Grzegorz Kozłowski w USA bada, jak z jednego stanu przejść w drugi - uśmiecha się Wajman.

Z Legnicy co jakiś czas na wrocławskie spotkania przyjeżdżają też Halina i Jerzy Gołdowie (matura w 1960 i 1958 r.). - Możemy pozazdrościć tym pierwszym rocznikom, że są aż tak zżyte - mówi pan Jerzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto