MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa śmiertelnego wypadku w Legnicy wraca na wokandę

Zygmunt Mułek
Piotr Krzyżanowski
Sąd Najwyższy uznał, że dwa wyroki uniewinniające emerytowanego obecnie legnickiego policjanta st. asp. Dariusza M., który spowodował wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym, zapadły z rażącym naruszeniem prawa materialnego.

Dlatego je uchylił i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Rejonowy w Legnicy. To bardzo rzadki przypadek, gdy SN przychylił się do kasacji wniesionej przez stronę procesu i uchylił prawomocny wyrok.

Do tragicznego wypadku doszło 7 października 2008 r. Wówczas goniący ulicą Grunwaldzką pirata drogowego policyjny radiowóz ford mondeo uderzył w bok wyjeżdżającego z ul. Wojska Polskiego opla. Kierująca tym samochodem 50-letnia Zofia Rasała zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Ciężko ranna została pasażerka opla, a także dwaj policjanci z policyjnego radiowozu: kierowca Dariusz M. i jego dowódca.

W lutym 2010 podczas pierwszego procesu Dariusz M. został uznany za winnego spowodowania wypadku, ale Sąd Rejonowy odstąpił od wymierzenia kary. W apelacji ten wyrok został uchylony i sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. W trzecim już procesie funkcjonariusza uniewinniono. Ten wyrok w styczniu minionego roku został podtrzymany w apelacji przez Sąd Okręgowy. W uzasadnieniu sąd uznał, że oskarżony nie był dowódcą patrolu. Podczas pościgu obecny był jego zwierzchnik. Odpowiedzialność spada więc na tego, który wydał rozkaz.

Mąż zmarłej Tadeusz Rasała i prokuratura złożyli od tego wyroku kasację do Sądu Najwyższego, który ją uwzględnił.

SN stwierdził, że obecność dowódcy w radiowozie nie zwalniała Dariusza M. od obowiązku przestrzegania zasad ruchu drogowego, a nawet odstąpienia od pościgu.

Podczas akcji radiowóz pędził ulicą co najmniej 100 km/h, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 40 km/h. Nie miał włączonych sygnałów alarmowych, bo się zepsuły, gdy radiowóz ruszał do akcji. A dowódca w tym czasie nie obserwował drogi, bo był zajęty usuwaniem usterki.

Dariusz M. uważał, że jest niewinny. Przekonywał, iż wykonywał rozkaz dowódcy, a winę ponosi kobieta, która nagle wyjechała na ul. Grunwaldzką. SN jednak stwierdził, że Dariusz M. nie wykonywał rozkazu, tylko bezprawnie go kontynuował z pogwałceniem obowiązujących przepisów i pragmatyki służbowej. Dlatego doprowadzenie w takich warunkach do wypadku, którego następstwem była śmierć Zofii Rasały, według SN, nie może być uznane za wykonywanie rozkazu.

Zdaniem SN obraza prawa materialnego jest rażąca i miała istotny wpływ na uniewinnienie oskarżonego.

- Wyrok SN satysfakcjonuje mnie - mówi Tadeusz Rasała. - Nie zależy mi, by policjant został skazany na więzienie. Chcę tylko usłyszeć, że jest winny spowodowania wypadku. Czekam na dalsze kroki, jakie zostaną podjęte przez sąd.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto