Ponadto Rosiakowi zarzuca się, że będąc na zwolnieniu, uczestniczył w spotkaniach wyborczych. - Mirosław Lubiński nie jest podpisany na zwolnieniu, które mam wystawione od 15 października - mówi Longin Rosiak. Jak dodaje, cała ta afera to element brudnej kampanii. Nie ukrywa jednak, że pod zwolnieniem podpisał się lekarz z przychodni Lubińskiego. Ale nie widzi w tym nic złego.
- Jestem tam zapisany od pięciu lat - mówi. Pojawianie się na spotkaniach przedwyborczych tłumaczy tym, że zwolnienie nie zabrania mu wychodzenia z domu.
Jacek Dziekan, rzecznik prasowy centrali ZUS, wyjaśnia, że na zwolnieniu możliwe są dwa zapisy: pacjent musi leżeć lub może chodzić. - Drugi zapis oznacza wprost właśnie to, że chory nie musi być w domu i może się przemieszczać - tłumaczy.
Elżbieta Błaziak, zastępca głównego lekarza orzecznika z wałbrzyskiego oddziału ZUS, tłumaczy, że chory nie może wychodzić z domu, gdzie mu się podoba. Może iść np. na rehabilitację, kontrolę lekarską lub na krótko w sprawach niezbędnych do zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych (zakupy, apteka).
W Urzędzie Miejskim, gdzie jest zatrudniony Longin Rosiak, nie zdradzają, czy będą wyjaśniać tę sprawę. Tłumaczą, że prawo nie pozwala im na informowanie o postępowaniu wobec pracownika.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?