Uwięziona nastolatka uratowana

Wczoraj, o godz.21:07 strażacy otrzymali informację, że dziewczyna wpadła między ścięte drzewa i nie może się wydostać. Leszek Gławęda, rzecznik legnickich strażaków mówi, że po dojechaniu na miejsce, okazało się, że to poważny wypadek. - Ratownicy mieli problem z wydostaniem dziewczyny, która utknęła między balami. Nie mogliśmy uciąć drzew, ponieważ groziło to tym, że któreś z olbrzymich pni spadnie na znajdującą się kilka metrów niżej dziewczynę.

Gławęda tłumaczy, że sytuacje pogarszała pogoda. - Temperatura spadła poniżej zero, co dodatkowo groziło zamarznięciem dziewczyny. W pogotowiu mieliśmy przygotowane dmuchawy, które miały ją ogrzać - mówi rzecznik.

Na miejscu obecni byli strażacy z grupy ratownictwa wysokościowego, którzy nawiązali z wystraszoną nastolatką kontakt. - Dawaliśmy jej wskazówki jak ma się zachować i z którą stronę się poruszać. Oświetliliśmy dodatkowo miejsce i i po ok. 40 minutach udało jej się wydostać o własnych siłach - tłumaczy Ryszard Patora, dowódca jednostki.

Przerażoną dziewczyną zaopiekowali się strażacy. Odebrała ją mama. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wiadomo, że grupa nastolatków wspinała się po ściętych balach. Jednej z dziewcząt wpadł telefon, po który postanowiła zejść. Niestety wpadła około 4 metrów niżej, nie mogąc się wydostać. Jej koledzy postanowili oświetlić dziewczynie drogę. Wykorzystali do tego swoje komórki, które także wpadły na dół. Kiedy próby wyjścia uwięzionej koleżanki nie udały się, nastolatkowie postanowili powiadomić straż pożarną.

Działania strażaków zakończyły się dopiero ok. godz. 23. Musieli oni zabezpieczyć teren i powiadomić właściciela, aby usunął ścięte w grudniu drzewa.

- Telefony nastolatków wciąż znajduja się pod pniami i nie mamy pewności, czy dzieciaki po nie nie wrócą - kończy Gławęda.

Zobacz też: LPGK już nie pomyli ciał zmarłych