Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Umorzono sprawę świateł na lubińskim lotnisku

Ewa Chojna
Piotr Krzyżanowski
Legnicka Prokuratura Okręgowa nie znalazła winnego zdarzenia, które mogło doprowadzić do katastrofy lotniczej, a nawet śmierci kilku osób na lubińskim lotnisku Aeroklubu Zagłębia Miedziowego. Sprawa wyłączenia świateł nawigacyjnych PAPI została umorzona.

Pod koniec ubiegłego roku do prokuratury wpłynęło zgłoszenie o możliwości popełnienia przestępstwa poprzez wyłączenie świateł nawigacyjnych w trakcie podchodzenia samolotu do lądowania. Doniesienie złożył jeden z lubińskich przedsiębiorców, który był członkiem aeroklubu i pilotem, korzystającym z usług lotniska.

Stanisław Barabaś, bo o nim mowa, był przekonany, że światła wyłączono specjalnie, po sprzeczce, do jakiej doszło pomiędzy nim a prezesem AZM o wypuszczenie skoczków spadochronowych na lotnisku w Lubinie.

- Wracaliśmy z Szymanowa. Podchodząc do lądowania, zapaliliśmy sobie światła oświetlające pas. To nie była noc, ale już zaczynał się zmrok, ścieliła się mgła, ogólnie widoczność nie była najlepsza. Praktycznie w ogóle nie było widać lotniska - mówił nam Barabaś. - Z powietrza, poprzez wybranie odpowiedniej częstotliwości, można te światła zapalić radiowo i tak zrobiłem. Po jakichś 30-40 sekundach zgasły i nie zapaliły się ponownie, stwarzając kolosalne zagrożenie przy lądowaniu. Pasa praktycznie nie było widać. Musieliśmy wylądować bez świateł.

Prokuratura przez blisko pół roku prowadziła dochodzenie. W czerwcu zapadła decyzja o jego umorzeniu.

- Sprawa wyłączenia świateł nawigacyjnych PAPI podczas lądowania została umorzona ze względu na brak dostatecznych dowodów winy, które pozwoliłyby na postawienie zarzutów - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Stanisław Barabaś nie kryje zażenowania takim zakończeniem: - To nieudolność prokuratury. Inaczej nie można tego skomentować. Światła na lotnisku zgasły, a winnych nie ma. Zdecydowałem, że nie będę się odwoływać od tej decyzji. Szkoda mojego wysiłku i nerwów - mówi.

Barabaś przyznaje też, że przez ostatnie pół roku spotkało go wiele przykrych sytuacji ze strony Aeroklubu.

- Szybko zostałem z niego wyrzucony. Mam zakaz lądowania na lubińskim lotnisku, a jako mieszkaniec Lubina, swój samolot trzymam w Lesznie - powiedział nam.

Z prezesem Aeroklubu nie udało nam się skontaktować. Będzie nieobecny przez dwa miesiące. Dyrektor AZM o umorzeniu dowiedział się od nas, na razie sprawy nie chce komentować.

Zobacz też: Gaworzyce - Tragedia na trójce

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto