MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Spadł z rusztowania - Pechowy dekarz z Legnicy jest już po operacji

Zbigniew Budych
Pogotowie przyjechało po rannego robotnika w ciągu kilku minut.  FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Pogotowie przyjechało po rannego robotnika w ciągu kilku minut. FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Róg ulicy Pocztowej, godzina 10.50. Tunelem z płyt pilśniowych idą przechodnie. Obok trwa remont elewacji dużej kamienicy. Na rusztowaniach kręcą się pracownicy.

Róg ulicy Pocztowej, godzina 10.50. Tunelem z płyt pilśniowych idą przechodnie. Obok trwa remont elewacji dużej kamienicy. Na rusztowaniach kręcą się pracownicy. Nagle rozlega się szum, a po chwili stłumiony rumor i odgłos podobny do spadającego pełnego wiadra

Przechodnie początkowo nie zwracają uwagi, ale robotnicy pędzą w tę stronę, jeden daje nura pod rusztowania.
– Żyjesz? Odezwij się! – woła drżącym głosem do mężczyzny skulonego pod żelastwem. Ale kolega nie odpowiada. Z odległości kilku metrów wygląda, jakby spał, bo prawą rękę ma podłożoną pod głowę. Dekarz spadł z rusztowania z wysokości prawie 8 metrów. Po kilku minutach ratownicy pogotowia pędzą już z nieprzytomnym mężczyzną do szpitala.
Poszkodowany pracował dla firmy budowlanej Probud w Legnicy, zleceniodawcą remontu kamienicy jest Dozorbud DGP Grupa Polska. – To pierwsze tak nieszczęśliwe zdarzenia na budowie naszego obiektu – mówi Anna Wasila, prezeska Dozorbudu.
W siedzibie Probudu sekretarka poinformowała nas, że nie ma nikogo z kierownictwa, nie podała też telefonów komórkowych do prezesa, lub kierownika udowy.
– Mężczyzna ma 50 lat – dowiedzieliśmy się od lekarzy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy. Z powodu upadku z wysokości ma złamaną szczękę i kość prawego uda. Pacjent przeszedł operację i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale rehabilitacja może potrwać kilka miesięcy.
– Wyjaśniamy, jak doszło do wypadku – mówi Jan Buczkowski, kierownik legnickiej delegatury Państwowej Inspekcji Pracy. – Już rozpoczęliśmy przesłuchania świadków i przełożonych pracownika. Potrwa to z pewnością kilka dni.
Inspektorzy PIP chcą też wiedzieć, kto ponosi winę, czy ofiara nie pracowała na czarno. Niestety, ostatni rok i pierwsze dni obecnego nie są optymistyczne.
– Od 1 stycznia to już siódmy ciężki wypadek na terenie byłego województwa legnickiego. Był wśród nich jeden śmiertelny – wylicza Jan Buczkowski. – W 2006 roku odnotowaliśmy 36 takich wypadków przy pracy. Najczęściej dochodzi do nich na budowach. W tym roku z siedmiu aż trzy tam się zdarzyły, prowadzimy m.in. dochodzenie w sprawie robotnika, który w Lubinie spadł z drabiny, a następnie został przygnieciony belką. •

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto