- Chodnikiem jeździła lekka koparka na stalowych gąsienicach. W kabinie siedział operator i łupał łychą w te granitowe płyty. Prawie 40 połamał - zarzeka się nasz Czytelnik.
Obeszliśmy ulicę Rataja. Inwestycja już się zakończyła, nigdzie śladu robotników. Na odcinku, gdzie prowadzono prace, doliczyliśmy się 49 pękniętych płyt, ale nie sposób ustalić, kiedy zostały uszkodzone. Bezsprzecznie pęknięć jest trzykrotnie więcej niż na nieruszonym chodniku po drugiej stronie ulicy.
Nie udało się nam wczoraj dodzwonić ani do konserwatora zabytków w Legnicy, ani do wicedyrektora Zbigniewa Szamaja z Zarządu Dróg Miejskich. Komórkę odebrał dyrektor ZDM Andrzej Szymkowiak. Niestety, jest na urlopie. - Na pewno był robiony protokół przekazania - pamięta. - Trudno mi powiedzieć, czy jest już protokół odbioru i co w nim się znajduje.
Jadwiga Zienkiewicz, zastępczyni prezydenta Legnicy, sygnał potraktowała bardzo poważnie:
- Nikt nam dotąd tego nie zgłaszał, ale skoro jest taka interwencja, każę zwizytować ten odcinek. Na pewno ZDM, jako odpowiedzialny za ulicę, nadzorował roboty. Przepytam dyrektora na tę okoliczność.
Paweł Lichota, rzecznik legnickiego oddziału EnergiaPro, wyjaśnia, że na ul. Rataja kładziono sieć niskiego napięcia na potrzeby zasilania odbiorców - jest to związane ze zmianą sposobu zasilania z napowietrznego na kablowe. Prace zostały zlecone firmie zewnętrznej.
- Zgłoszona interwencja zostanie zbadana i jeżeli w wyniku sprawdzenia okaże się, że płyty uszkodziła firma pracująca na zlecenie EnergiiPro S.A., stwierdzone usterki zostaną usunięte w ramach gwarancji powykonawczej - zapewnia Paweł Lichota.
Dodaje, że EnergiaPro nie jest jedynym inwestorem, który w ostatnim czasie realizował zadania w ciągu ul. Rataja. Pracowały tam również firmy niezwiązane z energetyczną spółką i być może to one są odpowiedzialne za zniszczenie płyt.
Ze względu na swe walory architektoniczne, cały Tarninów jest objęty konserwatorką pieczą. Spółka EnergiaPro przed przystąpieniem do prac poinformowała więc o planach Zdzisława Kurzeję. Legnicki konserwator nie wniósł zastrzeżeń. Zaznaczył tylko, że jeśli podczas prac ziemnych inwestor wykopie przedmiot mogący być zabytkiem, jest zobowiązany zabezpieczyć go i zawiadomić wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Granitowe płyty z chodnika może nie mają dużej wartości. A jednak szkoda ich.
Zobacz też: Zaczynają walkę o świętość niedzieli
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?