Legnica: Ugodzony nożem włamywacz oskarżony

Do zdarzenia doszło 27 października 2012 r. około godz. 01.00 w nocy. Właściciel lokalu wrócił do mieszkania po pracy. Zaniepokoiły go hałasy dobiegające z pokoju. Chwycił dwa noże i poszedł sprawdzić co się dzieje.

- Po chwili w jego stronę zbiegł po schodach nieznany mu mężczyzna trzymający w ręku żelazko i krzyczący, że go zabije. Pokrzywdzony w obawie przed goniącym go napastnikiem wybiegł z domu. Na terenie ogrodu pomiędzy mężczyznami doszło do szamotaniny. W jej trakcie pokrzywdzony ugodził kilkukrotnie Wiktora R. po czym wezwał policję - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy legnickiej prokuratury.

Napastnik zabrał przedmioty o wartości około 1900 złotych.

Wiktorowi R. przedstawiono mu zarzut kradzieży z włamaniem i rozboju. Grozi mu kara od 2 do 15 lat pozbawienia wolności.

Sprawa ugodzenia napastnika toczy się w innym postępowaniu. Prokuratura ustala czy nie przekroczono zasad obrony koniecznej.

Na czym polega obrona konieczna? Osoba, która działa w jej granicach, nie podlega karze za czyn, który w normalnych warunkach można by zakwalifikować nawet do kategorii najpoważniejszych przestępstw. Przykład?

Obywatel Kazachstanu, Unkas Kamzajew, zastrzelił w swojej ojczyźnie cztery osoby, trzy kolejne ranił.

Uciekł do Polski. W Kazachstanie uznany został za zbrodniarza i wysłano za nim list gończy. W końcu trafił przed oblicze polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Po procesie, który trwał trzy lata, Kazach został uniewinniony od wszystkich zarzutów. Okazało się bowiem, że feralnego dnia Unkasa zaatakowało 30 uzbrojonych gangsterów. Jednemu z nich wyrwał karabin i zabił czterech napastników.

Sędziowie ze Świdnicy uznali, że Kazach nie miał innego wyjścia, bo działał pod wpływem strachu oraz wzburzenia. Nie przekroczył zatem granic obrony koniecznej.