Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Obraz Jezusa i skrzypce na strychu

Grzegorz Chmielowski
– To są skrzypce mojego teścia, a to babci tarka do prania. Tu sztućce kupione w 1948 roku przez Józefa Chadego we Wrocławiu. Sprzedawali je z okazji Światowego Kongresu Intelektualistów - opowiada inż. Edward Krakowski, oprowadzając mnie po poddaszu, gdzie od dwóch lat tworzy domowe muzeum.

Jesteśmy w budynku, w którym działa firma pana Krakowskiego - KRAKMET Fabryka Maszyn i Wyrobów Metalowych przy ul. Poznańskiej w Legnicy. Przed II wojną światową były tu stajnie przynależne do niemieckich koszar. Potem wojska radzieckie miały magazyny. Gdy Rosjanie odeszli, po kawałku tereny wykupili przedsiębiorcy, zakładając zakłady usługowe i produkcyjne.

Jak tu trafił inżynier Krakowski?

- Pracowałem przez dwadzieścia lat w Hucie Miedzi Legnica, m.in. jako konstruktor-inspektor nadzorujący budowy oraz remonty pieców. Zrozumiałem w pewnym momencie, że jestem małą śrubką w wielkiej maszynie, elementem zupełnie bez znaczenia. Zapragnąłem robienia czegoś samodzielnie, chciałem niezależności - opowiada o powodach odejścia z huty inż. Krakowski. Na początku był wynajęty garaż i pożyczona spawarka.

Tak raczkowała w połowie lat 80. założona i należąca do niego firma KRAKMET, która stała się producentem skomplikowanych konstrukcji, m.in. dla górnictwa miedziowego i węglowego. Choćby takich jak 20-tonowe tamy do systemów podziemnej wentylacji, czy też drzwi do tych tam, którymi przechodzą górnicy.

- Robić rzeczy trudne i innowacyjne. To było moje założenie, które się wreszcie tutaj spełniło - opowiada inż. Krakowski, zatrudniający obecnie dwudziestu pracowników.

Pomysł na muzeum przyniósł mu dwa lata temu Bronisław Kamiński, kuzyn, kiedyś nauczyciel historii legnickiego I LO, od lat osiadły w Kudowie-Zdroju. - Bronisław rzucił ideę, przytaknąłem mu na odczepnego, że coś w tym zrobię. A tak naprawdę pomyślałem, że zapomni. Ale nie udało się... - śmieje się inż. Krakowski, który dziś może pokazać kilkadziesiąt eksponatów. - To muzeum rodziny Krakowskich i ich przyjaciół - tłumaczy ideę.

- Ludzie często wyrzucają na śmietnik stare przedmioty, a przecież niektóre mają wartość i historyczna, sentymentalną, nawet edukacyjną. Służą integracji rodziny, przypominają o jej korzeniach. Nasza rodzina, związana z rodziną Chady, właśnie na tym poddaszu gromadzi swoje pamiątki - wyjaśnia.

Muzeum mieści się nad halami produkcyjnymi. . Zbiory można podzielić na kilka grup. Pan Edward szczególnie zachęca do obejrzenia narzędzi stolarskich swojego ojca Piotra. Dawały pracę, chleb i niezależność, temu, który potrafił je wykorzystać.

Obok leży maszynka do strzyżenia, należąca do Stanisława Chadego. Dzięki niej wywieziona do Rosji rodzina, mogła w tych ciężkich czasach zarabiać na chleb.

Jest też deska do wyciągania chleba z pieca - babcia przywiozła ją na ziemie odzyskane. Ale są też maszyny do pisania, dokumenty, książki, zdjęcia, jeden z pierwszych typów telefonów komórkowych, naczynia, zegary.

Inż. Krakowski z dumą pokazuje obrazy, a zwłaszcza kopię "Jezusa Milatyńskiego", z która rodzina zjechała na zachód.

- Rodzina zauważyła już moje muzeum i zaczyna coraz częściej przynosić ciekawe eksponaty. Na pewno te zbiory będą się powiększać - zapewnia inż. Edward Krakowski.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto