- Jeden z pracowników powiedział mi, że to już ostatni spacer - złości się Janusz Sebastian. - To tak, jakbym dostał w twarz.
Dlaczego nie będzie już mógł brać zwierzaków na spacer?
- Ten opiekun psów ze schroniska zasugerował, że to przez jakieś wolontariuszki. Za bardzo mieszały. A co ja mam powiedzieć teraz psom? - martwi się legniczanin.
Zobacz koniecznie: Protest przeciw wysokim cenom paliwa
Pan Janusz najpierw wziął na smycz Dorcię, mieszańca, którą właściciel kilkakrotnie próbował po pijanemu powiesić. Gdy trafiła do schroniska, wyglądała jak szkielet.
- Tutaj odżyła - zapewnia Janusz Sebastian. - Ma dobrą opiekę. Nawet jeździła do Wrocławia do kliniki, gdzie przeszła poważną operację ucha. Mam jeszcze dwa psy - goldeny. Zawsze, gdy mnie widzą, mało klatek z radości nie rozszarpią. Przecież jak te zwierzęta nie wybiegają się, wpadną w apatię - kręci głową z niedowierzaniem, że coś takiego zrobiono zwierzętom.
Zobacz też: Prezydent nie widzi szans na lotnisko w Legnicy
Wolontariusze pojawili się w schronisku przed trzema laty. Młodzi i starsi. Wpisywali się w zeszycie i brali psy na spacer. W ostatnim tygodniu takich wpisów jest 20. Wolontariuszka Sylwia Rostkowska wspomina, że jeszcze przed trzema laty psy siedziały w klatkach. Rzadko były wyprowadzane na spacer. Ale gdy pojawili się wolontariusze, wyszły z zamknięcia.
- Zwierzęta odżyły - zapewnia pani Sylwia. - Gdy pobiegały na spacerze, szybciej się socjalizowały. Lepiej nadawały się do adopcji. Ale my też miałyśmy uwagi do pracy schroniska. Najpierw nie chcieliśmy wychodzić z tymi problemami na zewnątrz. Ale w końcu trzeba było zacząć o tym mówić głośno.
Co się źle działo w schronisku? - To nie było nic wielkiego - zapewnia Sylwia Rostkowska. - Zwracaliśmy uwagę, że zwierzęta się gryzą między sobą. Chcieliśmy, by został zbudowany wybieg dla nich i znaleźliśmy nawet sponsora. Mieliśmy zastrzeżenia do niektórych klatek i żywienia. Rozmawialiśmy o tym w urzędzie miasta, ale to się nie spodobało.
Efekt tych działań jest taki, że Adam Urbaniak, dyrektor Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, zakazał wyprowadzania psów przez osoby wspomagające schronisko.
Zobacz też: Protest legniczan przeciw ACTA (ZDJĘCIA)
- To nie są wolontariusze w rozumieniu przepisów o wolontariacie - zaznacza z naciskiem. - Ale jak by ich zwać, niewątpliwie wykonywali bardzo dobrą robotę. Niestety, niektóre osoby zaczęły zbyt głęboko ingerować w pracę schroniska. Chciały decydować, którego psa wyprowadzić, a nawet uśpić. To nam miasto powierzyło prowadzenie schroniska i nie może być wolnej amerykanki w rządzeniu. Dlatego zawiesiłem wyprowadzanie psów przez te osoby.
To oznacza areszt dla zwierząt? - Nie. Będą to teraz robili pracownicy schroniska. A jak sprawy się unormują, może za miesiąc albo dwa, odwieszę tę decyzję. Musimy jednak się dogadać - dodaje dyrektor.
W legnickim schronisku przebywa około stu psów. W ostatnich latach kontrole nie wykazały uchybień.
Czy Twoim zdaniem wolontariusze nadal powinni wyprowadzać zwierzęta na spacery?
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?