Andrzej Listwan miał orzeczone przez sąd ograniczenie praw rodzicielskich. Ze względu na wcześniejsza próbę porwania dziecka, nie wolno mu było zabierać chłopczyka poza stolicę.
- W tamtą niedzielę wyszedł z Filipem, a potem nie odbierał telefonu. Czułam, że coś jest nie tak - opowiada Agnieszka, mama chłopczyka. Czekała do godz. 18. Potem powiadomiła policję.
Poszukiwania szybko wyszły poza Polskę. Za pośrednictwem Interpolu komunikat o zaginięciu chłopca rozpowszechniono na całą Europę. Matka Filipa dodatkowo zaangażowała do pomocy kontrowersyjnego detektywa - Krzysztofa Rutkowskiego. W kwietniu koło Tarragony polska policja trafiła na ślad porywacza. Potwierdzono, że Andrzej Listwan z dzieckiem i Katarzyną M. z Wrocławia wynajmował dom w tej okolicy.
- Staraliśmy się go dopaść na terenie Hiszpanii. Musiał mocno czuć na plecach nasz oddech, udało mu się jednak wymknąć. Pościg trwa - twierdzi Krzysztof Rutkowski. Ponieważ 51-letni Andrzej Listwan ma pieniądze, amerykański paszport oraz podwójne, polskie i amerykańskie obywatelstwo, od początku zakładano, że będzie próbował dostać się do Stanów Zjednoczonych. Jako inżynier informatyk przez 20 lat pracował w Kalifornii, w tzw. Dolinie Krzemowej. Zajmował się projektowaniem urządzeń badających pole elektromagnetyczne.
W 2003 r. kupił i wyremontował w Złotoryi budynek po byłej przychodni przeciwgruźliczej. Dochody z jego wynajmu były oficjalnie jedynym źródłem utrzymania Listwana w Polsce. Cały majątek w Polsce krótko przed uprowadzeniem przepisał na rodzinę mieszkającą w Złotoryi.
Amerykański paszport miał również Filip. Jego dokumenty przewidująco zatrzymała jednak ambasada USA w Warszawie, wiedząc o rodzinnych niesnaskach i podjętej dwa lata temu przez ojca próbie porwania chłopca.
Policja ujęła go wówczas w Łowiczu i odzyskała dziecko. Pani Agnieszka obawia się, że Andrzej będzie próbował przemycić Filipa do Stanów, być może na podstawie sfałszowanych dokumentów. A tam łatwo mu będzie zniknąć.
- Nie sądzę, żeby bez paszportu dla dziecka udało im się dostać do Ameryki. Prawdopodobnie nie wyjadą poza strefę Schengen - komentuje Krzysztof Rutkowski. Jest przekonany, że złotoryjska rodzina mężczyzny cały czas wie, gdzie Andrzej Listwan się ukrywa, i wspiera go, być może także finansowo.
- Wyłączyli wszystkie telefony. Nie chcą ze mną rozmawiać - mówi matka chłopczyka. Za kilka dni w Warszawie odbędzie się ostatnia rozprawa, która pozbawi Listwana praw rodzicielskich.
Rutkowski liczy na wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, który przyspieszyłby zakończenie sprawy. Na razie są tylko komunikaty policji o zaginięciu Filipa. Kończą się prośbami o informacje, mogące pomóc w odbiciu chłopca.
- Nikt nie dzwoni. Nie mamy żadnych wskazówek - martwi się Agnieszka. I przeraża ją myśl o traumie, jaką dziecku zafundował ojciec.
Zobacz też: Kto skończy budowę cmentarza w Legnicy
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?