Władze województwa coraz śmielej zachęcają gminy i przedsiębiorstwa do inwestycji związanych z energią odnawialną. Bo choć węgiel nadal stanowi podstawowy surowiec energetyczny Polski, czas energii pozyskiwanej z niego przemija.
KLIKNIJ TUTAJ, ŻEBY ZOBACZYĆ INFOGRAFIKĘ W CAŁOŚCI
Ma to związek z wymogami nałożonymi na Polskę i inne kraje członkowskie przez Unię Europejską. Dyrektywa nakazuje nam zwiększyć produkcję energii z odnawialnych źródeł do 20 proc. w 2020 roku. Poza tym Polska musi zmniejszyć o 20 procent emisję dwutlenku węgla oraz zużycie energii elektrycznej – także o 20 proc. W przypadku naruszenia tych limitów czekają nas kary finansowe. Dlatego samorządy nie mają na co czekać i muszą inwestować w zieloną energię.
Obecnie Legnica ma trzy miejsca, w których wykorzystywane są odnawialne źródła energii. Dwa z nich to własność Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Od 2006 roku działa tam biogazownia.
– Odpowiada ona za ściąganie biogazu z naszego składowiska odpadów – tłumaczy Józef Wasinkiewicz, prezes LPGK. – Wykorzystujemy do tego zestaw silnika gazowego z agregatem prądotwórczym o mocy jednego megawata – tłumaczy.
W przedsiębiorstwie działają też trzy kolektory słoneczne. Służą one do produkcji ciepłej wody użytkowej i wspomagania ogrzewania centralnego. Z tej energii korzysta tylko LPGK. W przypadku biogazu część prądu sprzedawana jest do sieci miejskiej.
Solarami zasilany jest również nowoczesny kompleks basenowy Delfinek, który produkowaną przez siebie energię wykorzystuje tylko we własnym zakresie .
– Powszechne zastosowanie kolektorów należy, jak na razie, do przyszłości. Problemem jest ich dość wysoka cena – mówi Mieczysław Ciurla z urzędu marszałkowskiego. – Z tego powodu powstająca przy ich zastosowaniu energia jest dość droga. Jeśli miałyby one służyć zasilaniu jakiegoś przedsiębiorstwa, to jest to inwestycja, której koszt sięga milionów złotych – przekonuje Ciurla.
Z kolei Jan Rączka, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, w wywiadzie telewizyjnym zapewniał, że „w perspektywie 3-4 lat kolektory będą już na tyle tanie i dostępne, że nie będą wymagały wsparcia państwa, żeby były powszechnie stosowane w polskich gospodarstwach domowych”.
Brakuje za to instalacji do spalania biomasy. To jedno z odnawialnych źródeł, które może stać się szansą dla Dolnego Śląska. Możliwości produkcji słomy czy siana na cele energetyczne to kilkaset ton rocznie.
– Przetwarzaniem biomasy zajmują się tym obecnie duże elektrownie i przedsiębiorstwa energetyczne – mówi Mieczysław Ciurla. – Jest to spowodowane kosztami instalacji do współspalania biomasy: są one jak na razie bardzo wysokie. Dla małych przedsiębiorstw jest to więc próg nie do pokonania – tłumaczy.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?