Na fotografii widzimy stłoczone, niemal pozbawione dostępu do wody karpie. W zbiorniku było kilkadziesiąt kilogramów karpi. Jedna wielka, pulsująca masa. Wreszcie pojawił się sprzedawca i zaczął napuszczać wodę cienkim wężykiem.
Ile czasu minęło, zanim ryby zanurzyły się znów w wodzie? Z pewnością kilkanaście, albo kilkadziesiąt minut. - To bezduszne dręczenie zwierząt - komentowali klienci sklepu.
Co sądzicie o takim traktowaniu zwierząt? Czy market, w którym do tego doszło powinien ponieść jakieś konsekwencje?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?