Za rok 2009 szpital domaga się 2,8 mln zł. - Sąd już powołał biegłych, a my złożyliśmy dokumenty do analizy - relacjonuje dyrektor Krystyna Barcik. - Na najbliższej rozprawie, 14 marca, będą słuchani świadkowie obu stron.
Drugi proces, o 5 mln zł za rok 2010, jeszcze się nie rozpoczął. Ze skierowaniem trzeciego pozwu, dotyczącego nadwykonań w 2011 roku, szpital jeszcze się wstrzymuje, bo do końca lutego trwa okres rozliczeniowy.
Na konto legnickiej placówki nie wpłynęły jeszcze pieniądze za tzw. procedury ratujące życie, czyli leczenie ofiar wypadków, zawałowców, osób po wylewach i udarach.
- Co roku ograniczamy planowane przyjęcia, aby starczyło funduszy dla wszystkich pacjentów w stanie ostrym - opowiada dyrektor Krystyna Barcik. - O skali problemu świadczy fakt, że w 2009 roku po rozliczeniu rocznym NFZ dopłacił nam 100 tys. zł za procedury ratujące życie. Wynika z tego, że pieniędzy, jakie mamy w kontrakcie, nie starcza nawet na to. Jako szpital jesteśmy od ratowania życia i zdrowia, ale ratujemy już tylko życie, bo na ratowanie zdrowia po prostu nas nie stać.
Sytuacja Legnicy nie jest wyjątkowa. Z tym samym problemem borykają się inne szpitale na Dolnym Śląsku. Te we Wrocławiu mają mniej nadwykonań, bo nieprzyjęty pacjent ma szansę znaleźć łóżko w innej placówce. Lekarze w Legnicy, Wałbrzychu, Jeleniej Górze, gdzie jest jeden szpital, na coś takiego pozwolić sobie nie mogą.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?