Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa dyrektora legnickiego sanepidu. Kara była surowa, ale sąd ją uchylił

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Piotr Krzyżanowski
Jacek Watral, szef legnickiego sanepidu został przyłapany na łamaniu epidemicznych restrykcji – siedział na ławce w parku, gdy wprowadzone obostrzenia tego zakazywały. Nałożono na niego karę 10 tysięcy złotych. Jednak kilka tygodni temu wrocławski Wojewódzki Sąd Administracyjny decyzję o tej karze uchylił. Uznał, że nałożono ją niezgodnie z prawem. Taki jest sądowy finał historii, która wydarzyła się niemal na samym początku epidemii koronawirusa – w kwietniu ubiegłego roku.

Sprawa dyrektora legnickiego sanepidu. Kara była surowa, ale sąd ją uchylił

Przez wiele miesięcy prowadzono postępowanie administracyjne. Wydano decyzje w dwóch instancjach. Później zajmował się sprawą sąd. Analizowano, dlaczego dyrektor znalazł się w parku? Czy mógł go ominąć? Ano mógł – stwierdzono w postępowaniu administracyjnym. Niby jechał rowerem do pracy, ale wcale nie było to aż takie pilne. „Brak jest danych świadczących o tym, aby zaistniał przypadek wymagający natychmiastowego przyjazdu do Stacji [Sanitarno Epidemiologicznej w Legnicy – M.R. ] i skrócenia drogi przez park – czytamy w uzasadnieniu jednej z decyzji.

Rzecz wydarzyła się 17 kwietnia 2020 roku. Dyrektor Jacek Watral został zauważony przez patrol Straży Miejskiej. Siedział na ławce w parku i nie miał maseczki, zakrywającej usta i nos. Był to czas, kiedy obowiązywały bardzo surowe obostrzenia. W tym budzący spore kontrowersje, zakaz wstępu do lasów i parków. - Udawałem się rowerem do pracy, żeby mieć trochę ruchu. W międzyczasie zadzwonił mi telefon w kieszeni, w sprawie służbowej. Zatrzymałem się, przycupnąłem na chwilę na ławce, by porozmawiać – mówił wtedy dyrektor reporterowi Polsat News.

Sprawa trafiła do sanepidu. A, że dyrektor Watral sam siebie nie mógł ukarać, postępowanie przeniesiono do Środy Śląskiej. Tu zapadła decyzja o 10 tysiącach kary za złamanie zakazu przebywania w parkach. Wątek maseczki został umorzony. Okazało się, że dyrektor maseczki nosić nie może, z powodów zdrowotnych.

W postępowaniu w średzkim sanepidzie ustalono, że dyrektor jechał rowerem do pracy na popołudniową zmianę. Przez park prowadziła najkrótsza droga. Jednak powinien był ów park ominąć. W sytuacji tak szczególnej, jak stan epidemii – uzasadniano decyzję o ukaraniu - konieczne jest bezwzględne ścisłe i zbiorowe przestrzeganie zakazów i nakazów przeciwepidemicznych. Główny zarzut, jaki padł w tej sprawie, to nie stworzenie ryzyka zakażenia, ale „zamanifestowanie odstępstwa od przyjętych reguł, służących zwalczaniu epidemii”.

Decyzję – mimo skargi i zarzutu rażącego naruszenia prawa, utrzymał w mocy wojewódzki sanepid. Jednak Sąd Administracyjny, w wyroku z 15 stycznia, przyznał, że kara nie powinna być nałożona. Dlaczego? Ano dlatego, że 19 kwietnia – czyli dwa dni po ocenianych w tej sprawie zdarzeniach - zakaz wstępu do parków został zniesiony. Czyli w dniu, w którym zapadała decyzja o karze, czyli 15 maja 2020 roku, już nie obowiązywał.

A w prawie administracyjnym, podobnie jak w prawie karnym, należy stosować przepisy obowiązujące dniu, w którym wydawana jest decyzja. Przepisy, które obowiązywały wcześniej, można stosować tylko wtedy, kiedy byłyby korzystniejsze dla strony postępowania. W tym wypadku karanego dyrektora. Sąd znalazł też inne uchybienia w postępowaniu, prowadzonym w tej sprawie przez sanepid. Być może należało w tej sprawie zrezygnować z karania. Uznając, że doszło do "znikomego" naruszenia prawa. Sanepid uznał, że absolutnie nie. Ale, zdaniem sądu, była to ocena zbyt pobieżna i rzecz należało przeanalizować dokładniej.

Wrocławski Wojewódzki Sąd Administracyjny do tej pory wydał trzy wyroki, w sprawach związanych z epidemicznymi obostrzeniami. W dwóch pozostałych przypadkach oddalił skargi na decyzje o karach. Jedna z nich to głośna sprawa dyrektorki Domu Kultury w Świebodzicach, która rozdawała maseczki mieszkańcom miasta. Zebrało się, po te maseczki, sporo osób. Było więc zgromadzenie. A te – w kwietniu ubiegłego roku – były zakazane. Kara – również 10 tys. zł. Utrzymano też w mocy 5 tysięcy kary nałożonej za złamanie obowiązku przebywania w kwarantannie, na osobę, która przyjechał do Polski zza granicy. Do rozpoznania pozostały cztery sprawy. Dotyczą kar za złamanie zasad kwarantanny i złamanie nakazów zakrywania ust i nosa.

Sprawa dyrektora legnickiego sanepidu. Kara była surowa, ale...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto