Skoczylas z PiS-u, czy Skoczylas z PO? Czyli czy nazwiska pomagają w kampanii wyborczej

- Może na tamtej liście to też jestem ja!? - śmieje się zaskoczony Jerzy Skoczylas, satyryk, wieloletni wrocławski radny. Jerzego Skoczylasa, kandydata PiS, nigdy nie poznał. - Pewnie nie jest żadnym frontmenem w tej partii - dodaje, nie wykluczając, że część wyborców przy urnie może Skoczylasów jednak pomylić. Tym bardziej, że obaj są w podobnym wieku. Ten z PiS ma 56 lat, zaś z PO - 62.

- Ale ja jestem bardziej rozpoznawalny. Mój konkurent mógłby np. na ulotkach pisać swoje drugie imię - zastanawia się nad rozwiązaniem "jedynka" listy Platformy. Jerzy Skoczylas z PiS, konkurent Jerzego Skoczylasa z PO, nie chciał z nami dyskutować o tej przypadkowej zbieżności imienia i nazwiska.

Działacze wrocławskiego PiS też byli niespecjalnie rozmowni. - Wielu ludzi może się tak nazywać - ucina jeden z nich. Zdradza tylko, że ich Skoczylas nie jest członkiem partii, a tylko sympatykiem.
Na szczęście dla obu panów, nie wejdą ze sobą w bezpośrednie starcie w tych samych okręgach wyborczych. Skoczylas z PO będzie zdobywał elektorat na Hubach, Gaju, Borku i Powstańców Śląskich, zaś Skoczylas z PiS - na Starym Mieście, Nadodrzu i Przedmieściu Świdnickim.

Czy takie samo nazwisko może pomóc w kampanii? Okazuje się, że niekoniecznie. Już cztery lata temu przekonał się o tym Modest Aniszczyk, syn Bohdana Aniszczyka (radnego od 1990 r.). - Wtedy się nie dostałem. Widać więc, że nie wystarczy zaświecić nazwiskiem - tłumaczy Aniszczyk junior. Ojciec nie chciał, żeby startował. Ale Modest uznał, że spróbuje raz jeszcze. Na liście Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza jest ostatni.

Przemysław Czarnecki, syn europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, dzisiaj nie wie, czy znane w polityce nazwisko będzie magnesem dla wyborców.
- Mam świadomość, że jestem postrzegany jako syn ojca polityka - mówił, zaznaczając, że chce zacząć karierę w samorządzie na własny rachunek. 21 listopada o mandaty w radzie miejskiej w duecie będą walczyć także Leszek Cybulski, szef wrocławskiego SLD, i Agnieszka Prusak-Cybulska.

- Polityka jej nie interesuje. Żona jest bezpartyjna i w radzie chciałaby działać - zaznacza Cybulski. Zaś Agnieszka Prusak-Cybulska wylicza: - Jako radna zadbam, by każdy miał swój kąt. Samotni, matki z dziećmi, młodzi naukowcy. Będę też walczyć, by wrocławska młodzież, dzieci, niepełnosprawni i seniorzy mieli 50-procentową zniżkę na wejścia do teatrów i muzeów.

Trudny wybór

Zbieżność nazwisk kandydatom przeszkadza, ale często pomaga.
W listopadowych wyborach nie lada kłopot będą mieli mieszkańcy Opoczna, gdzie o fotel burmistrza walczyć chce Jan Wieruszewski z Janem Wieruszewskim. Jeden z nich jest członkiem PSL i od 1998 r. rządzi Opocznem. Drugi jest wicestarostą i członkiem PiS. Nie są spokrewnieni. Podobne zamieszanie może pojawić się w Łęczycy w województwie łódzkim, gdzie dojdzie do podobnego pojedynku. Tam do walki o fotel wójta stanąć mają Andrzej Wdowiak z Andrzejem Wdowiakiem.

Nazwisko, zwłaszcza dobrze znane, może pomóc w samodzielnej karierze politycznej. W ostatnich wyborach do Sejmu dostał się Łukasz Tusk, którego wystawiła Platforma Obywatelska. Znane na całym świecie nazwisko pomogło również Jarosławowi Wałęsie zdobyć mandat posła do Parlamentu Europejskiego.