Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rudna Travel

Maja Grohman
Zwolniono kontrolera, bo... wynik kontroli nie podobał się dyrekcji kopalni - Kopalnia Rudna – to darmowe biuro wycieczkowe – tak komentuje wynik swojej kontroli Walenty Kosmatka, były główny ...

Zwolniono kontrolera, bo... wynik kontroli nie podobał się dyrekcji kopalni

- Kopalnia Rudna – to darmowe biuro wycieczkowe – tak komentuje wynik swojej kontroli Walenty Kosmatka, były główny inżynier ds. kontroli gospodarczej w Zakładach Górniczych Rudna.
Po przedstawieniu wniosków pokontrolnych zwolniono go z pracy.

Walenty Kosmatka zatrudniony był w kopalni Rudna od 1996 roku. Zaczynał pracę na stanowisku inspektora kontroli gospodarczej. 1 lutego 1999 po odejściu swojego dotychczasowego szefa został kierownikiem działu kontroli gospodarczej, otrzymując 21 grupą zaszeregowania, co w KGHM ma istotne znaczenie, bo właśnie „grupa” decyduje o wysokości wynagrodzenia. 1 października 2000 roku ówczesny dyrektor ZG Rudna Stanisław Lembas awansował Walentego Kosmatkę na stanowisko głównego specjalisty ds. kontroli gospodarczej, podwyższając mu do 22. grupę zaszeregowania. Wiktor Błądek, były dyrektor kopalni Rudna, obecnie prezes KGHM 15 kwietnia 2002 roku powierzył mu stanowisko głównego inżyniera ds. kontroli gospodarczej z 25. grupą zaszeregowania.

Kat dla dozoru

Przeprowadzenie pierwszej kontroli Wiktor Błądek zlecił Walentemu Kosmatce w lutym 2002 roku. Czego dotyczyła, Kosmatka nie chce ujawnić. - Sprawy były poważne, bo doniesienie o tym, co działo się w kopalni przekazaliśmy Urzędowi Ochrony Państwa. Dyrektor podziękował mi za dobre wykonanie zadani. Powiedział mi, że jestem katem dla dozoru i niech tak zostanie. Otrzymałem wtedy nagrodę w wysokości 1000 złotych. Mówił, że jestem jedyną osobą w firmie, której może zaufać – opowiada Walenty Kosmatka.

- W Rudnej napatrzyłem się na wiele rzeczy, które nie powinny mieć miejsca, ale za poprzednich dyrektorów wszystko się jakoś rozmywało, Błądek wydawał się być w porównaniu do nich jak siekiera – dodaje.
UOP umorzył jednak postępowanie w tej sprawie. - Dyrektor powiedział wtedy, żebym się nie przejmował, bo łupnie im za to po premii – opowiada Walenty Kosmatka.
Kolejna dwie kontrole, zlecone zostały przez ówczesnego prezesa KGHM Stanisława Speczika wszystkim oddziałom Polskiej Miedzi. Dotyczyły zgodności z prawem zawieranych umów.
Firma z zewnątrz, która weryfikowała jej wyniki, protokół i wnioski pokontrolne z Rudnej oceniła najwyżej.

Kontrola w hucie

Walentemu Kosmatce zlecono wykonanie tej samej kontroli w Hucie Miedzi Głogów. Półtora tygodnia po przedstawieniu wniosków odwołano zarząd huty z jej dyrektorem Andrzejem Grudniem na czele. - Czułem się bardzo niezręcznie, choć nie widziałem czy moje wnioski z tym odwołaniem mają cokolwiek wspólnego.
Od wyników tej kontroli Andrzej Grudzień się odwołał. Przeprowadzona rekontrola wykazała, że w stosunku do dziewięciu umów - nieprawidłowości wykazane przez Kosmatkę potwierdziły się w całości, w stosunku do sześciu innych tylko częściowo, a w przypadku czterech kolejnych w ogóle się nie potwierdziły.
Ówczesny dyrektor generalny KGHM Józef Dudziak w oficjalnym piśmie zasugerował dyrektorowi ZG Rudna Wiktorowi Błądkowi „rozważenie zasadności dalszego powierzania Walentemu Kosmatce czynności kontrolnych”.

- Dyrektor Błądek wezwał mnie wtedy do siebie. Ponieważ obiecane mi wcześniej przez niego stanowisko dyrektora kopalni ds. pracowniczych zajmował już wówczas Krzysztof Jan Krajewski, zadeklarował, że zostanę pełnomocnikiem zarządu. Od czego pełnomocnikiem? To się jeszcze zobaczy. Nie martw się na pieniądzach nie stracisz – powiedział mi dyrektor Błądek – opowiada Walenty Kosmatka.

Cios w dyrektora

Wówczas był w trakcie kontroli delegacji służbowych pracowników oddziału Zakłady Górnicze Rudna, zleconej przez dyrektora Błądka.

- Ty we mnie bijesz – powiedział mi przez telefon dyrektor Błądek, gdy zapoznał się z jej wynikami, choć uprzedzałem go, że od tego, co ustaliłem włos staje dęba. Pierwszy raz wtedy szef na mnie krzyczał. Ja przecież nic złego nie zrobiłem. Opisałem fakty – opowiada Kosmatka.
W protokole pokontrolnym stwierdził, że zdecydowana większość zagranicznych wyjazdów była bezzasadna. Od kwietnia 2000 do października 2001 pracownicy Rudnej wyjeżdżali m.in. do Niemiec, Holandii, Portugalii, Australii, Wielkiej Brytanii i Rosji.

- W moim przekonaniu najczęściej z darmowych, ekskluzywnych wycieczek korzystano przy odbiorze lin. Jeżdżono po nie głównie do Francji. Ich odbioru może dokonać wyłącznie rzeczoznawca, który ma uprawnienia Wyższego Urzędu Górniczego. Tymczasem wyjeżdżały całe delegacje – mówi Walenty Kosmatka.
Jedno ze szkoleń w Brukseli, na które pojechali pracownicy Rudnej dotyczyło... praw obywateli Polski podczas podróży po krajach Unii Europejskiej. - Czy to wiedza potrzebna górnikom – zastanawia się – kontroler.

Za mocne wnioski?

Wnioski pokontrolne sformułowane przez Walentego Kosmatkę były bardzo ostre. Zalecił rozwiązanie umów o pracę z głównym inżynierem górniczym, głównym inżynierem ds. mechaniki górotworu i obudowy, dyrektorem finansowym ZG Rudna, dyrektorem generalnym ds. górnictwa w Biurze Zarządu i dyrektorem naczelnym w BZ ds. pracowniczych.
W rezultacie pracę stracił on sam i... jego żona.
1 grudnia 2003 zaproponowano mu zmianę umowy o pracę. Miał zostać starszym specjalistą ds. ochrony mienia. Szef tego działu miał 18 grupą zaszeregowania, Kosmatka 25. Nie zgodził się na zaproponowane warunki. 8 grudnia wręczono mu wypowiedzenie. Nie przedłużono także umowy o pracę Danucie Kosmatka, która pracowała w dziale rachuby kopalni Rudna, choć pozytywną opinię wystawili jej bezpośredni przełożeni.
W dokumentach przekazanych nam przez Biuro Prasowe KGHM napisano: powodem wypowiedzenia warunków o pracę Walentemu Kosmatce była reorganizacja służb działu kontroli gospodarczej w Zakładach Górniczych Rudna. Departament audytu i kontroli wewnętrznej KGHM nie potwierdził zdecydowanej większości nieprawidłowości wykazanych przez Kosmatkę w raporcie o służbowych wyjazdach za granicę pracowników Rudnej.

- Nikt nie stanął w mojej obronie. Lubiany to ja nie byłem, ale policjant nie jest od tego, żeby go lubić, a starałem się być dobrym policjantem – mówi Walenty Kosmatka.
Swoich racji broni przed sądem pracy, złożył także doniesienie do prokuratury o bezpodstawne zwolnienie i szykanowanie przez przełożonego.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto