Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reks oszalał - W Wojcieszowie pies o mało nie zagryzł ośmioletniego chłopca

(ZYG) (JK)
Łukasz szybko wraca do zdrowia, ale nieprędko zapomni o tragicznych przeżyciach. FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Łukasz szybko wraca do zdrowia, ale nieprędko zapomni o tragicznych przeżyciach. FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Gdyby wbił kły centymetr niżej, przegryzłby tętnicę – mama Łukasza nie może dojść do siebie. – Nie byłoby szans na uratowanie mojego dziecka. Łukasz Sikorski ma osiem lat.

Gdyby wbił kły centymetr niżej, przegryzłby tętnicę – mama Łukasza nie może dojść do siebie. – Nie byłoby szans na uratowanie mojego dziecka.
Łukasz Sikorski ma osiem lat. Leży na oddziale chirurgii dziecięcej w wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Prawy policzek na jego twarzy to jedna wielka rana. Chłopiec uśmiecha się. – Teraz mnie nic już nie boli – zapewnia. – Czuję się dobrze.

Tragedia rozegrała się we wtorek wieczorem na podwórzu gospodarstwa babci Łukasza w Wojcieszowie. Chłopiec bawił się w piaskownicy. Kilkanaście metrów dalej wokół budy biegał Reks, duży, podobny do wilczura mieszaniec. W tym czasie ojciec chłopca pomagał swoim rodzicom w pracach polowych.
– Nie wiem, co w tego psa wstąpiło! Nagle zerwał łańcuch i rzucił się na synka – wspomina mama chłopca. – Wbił kły w ramię, a potem rozszarpał mu twarz – dodaje. Rozszalałe zwierzę odgonił ojciec. Broczącego krwią chłopca rodzice zawieźli do złotoryjskiego szpitala. Stąd karetka zabrała go do Legnicy.
– Twarz dziecka była zmasakrowana – mówi chirurg Rafał Pilch. – Płaty skóry zwisały z policzka. Paskudnie wyglądały ramiona. Teraz rany dobrze się goją, ale blizny będą widoczne. Pies wbił jednego kła tak głęboko, że przebił przewód słuchowy. Na szczęście nie przebił bębenka.
Chłopiec wraca do zdrowia. Cały czas jest przy nim jego mama. Dzięki temu dziecko jest pozytywnie nastawione do świata, a to ma duży wpływ na jego leczenie.
Reks jest teraz na obserwacji weterynaryjnej. Prawdopodobnie trzeba będzie go uśpić.

Bestie poszarpały dzieci
Zaatakowany w sobotę przez trzy psy 11-letni Karol z Wałbrzycha nadal przebywa w szpitalu. Goją się głębokie rany na nogach i plecach. Jego 13-letnia koleżanka, która też ucierpiała, wróciła już do domu. Psy zaskoczyły dzieci w trakcie zabawy. Wybiegły ze zlikwidowanej już fermy lisów hodowlanych. Chłopiec i dziewczynka ledwo uszli z życiem. Duża w tym zasługa Marty, która pomogła odciągnąć psy i umożliwiła ucieczkę Karolowi. Psy trafiły na obserwację, która potrwa 15 dni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto