Raport o tonach azbestu w Legnicy

- Inwentaryzowaliśmy miejsca występowania materiałów, w których znajduje się ten minerał - mówi dr Szyszkowski. - Zachodziliśmy nawet na podwórka i posesje. Na tych prywatnych obejściach są pewne problemy - tłumaczy. Najwięcej azbestu jest na włączonych do miasta dawnych wsiach Piekary Stare i Wielkie. Tam w budynkach gospodarczych większość dachów wyłożono eternitem. Wiele z nich jest uszkodzonych.

- Moja babcia ma azbestowy dach na komórce - mówi Magdalena Zambrowska. - Chcieliśmy ją rozebrać, bo płyty na dachu się kruszą. Ale babcia jest uparta i się nie zgadza. Dr Szyszkowski mówi, że były nawet takie przypadki, gdy właściciele pokrywali płyty substancjami ochronnymi. - Wcześniej pocierali te płyty drapakami, co powodowało uwalnianie włókien azbestu - wyjaśnia. Takie włókienka, gdy dostaną się do płuc, powodują m.in. raka, pylicę, międzybłoniaka - złośliwy nowotwór. Nie ma jednak na razie możliwości prawnych usunięcia uszkodzonych płyt. Chyba że zagrażają katastrofą budowlaną.

- Nie możemy też współfinansować usuwania azbestu - mówi wiceprezydent Legnicy, Ryszard Białek. - Ale mamy nadzieję, że prawo się niebawem zmieni.
Najwięcej materiałów z azbestem znajduje się na obiektach przemysłowych, m.in. na terenie huty, Legmetu, a także spółdzielni mieszkaniowych.
Czy zagrażają mieszkańcom? - Jeżeli nie są uszkodzone, to nie ma czym się martwić - zapewnia dr Szyszkowski. - Ale te uszkodzone muszą być usunięte przez specjalistyczne firmy. Bywało bowiem tak, że ludzie sami je usuwali i wywozili do lasu.

Azbestowymi rurami bywa dostarczana też woda. W Legnicy takich wodociągów są cztery, to tylko kilka procent. Badania naukowe dowodzą, że są one bezpieczne. Bo azbest jest szkodliwy tylko i wyłącznie wtedy, gdy dostanie się do organizmu w czasie wdychania.