Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przedświąteczne promocje, czyli jak nie dać się nabrać

Mateusz Różański
Gdy ogarnia nas szaleństwo przedświątecznych zakupów, każdy sklep czy hipermarket kusi nas setkami promocji. Jeśli jednak przyjrzymy im się bliżej, okazuje się, że nie tylko nie oszczędziliśmy, ale wręcz zapłaciliśmy więcej, niż towar kosztował przed promocją.

Jak nie dać się nabić w butelkę? Eksperci radzą, by zabierać ze sobą szczegółowe listy zakupów i w miarę możliwości porównywać ceny w różnych sklepach, wybierając najtańsze. - Przed świętami sklepy mają zdecydowanie największe utargi, a i my chętniej kupujemy. Dlatego łatwo możemy dać się nabrać na nie do końca uczciwe promocje - tłumaczy Małgorzata Cieloch, rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Podczas spacerów między sklepowymi półkami warto też dokładniej przyjrzeć się produktom, które wkładamy do koszyka. Większość ludzi sięga po większe opakowania, bo - ich zdaniem - logiczne jest, że te powinny być tańsze. Niestety, wcale tak nie musi być.

Oto przykład. Za paczkę płatków śniadaniowych zapłaciliśmy 9,99 zł. Waży 500 gramów. Dwie paczki płatków tej samej marki o wadze 250 gramów kosztują łącznie 8,58 zł (po 4,29 zł za paczkę). Oznakowanie dużego opakowania i jego umiejscowienie w sklepie, przy głównej alei, wskazuje, że to właśnie ono jest w promocji. To skutecznie myli kupujących.
Inną formą nadużywania zaufania klientów są promocje, w których przy zakupie jednego produktu, drugi mamy otrzymać za darmo. Warto zwracać uwagę na datę przydatności do spożycia gratisów, bo może się okazać, że zamiast zrobić z nich ciasto na święta, będziemy musieli wyrzucić je do kosza.

- To kolejna metoda dużych sieci. Trzeba dokładnie przyglądać się produktom, szczególnie tym z promocji czy wyprzedaży - dodaje Cieloch. - I pamiętać, że oferty reklamowe, które trafiają do naszych skrzynek pocztowych, nie muszą pokazywać produktów, których ceny są najatrakcyjniejsze.

Sklepy i sieci handlowe zatrudniają całe rzesze pracowników, którzy mają przewidzieć zachowania klientów i sprawić, aby w ich wózku znalazło się jak najwięcej produktów. Najlepiej jak najdroższych. Okres przedświąteczny, nawet w czasie kryzysu ekonomicznego, to dla punktów handlowych żniwa. Według corocznego badania przeprowadzonego przez firmę Deloitte, Polacy w tym roku planują przeznaczyć na święta około 1300 złotych. To niemal o 12 procent więcej niż przed rokiem.

Kontrole prowadzone przez Urzędy Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej za każdym razem wykazują wiele nieprawidłowości. Nie trzeba być jednak specjalistą, by znaleźć promocje, na których stracimy, zamiast zaoszczędzić.

Sięgamy po dwie oferty handlowe z dużej sieci hipermarketów. Pierwsza straciła ważność pod koniec listopada, druga jest wciąż aktualna. W nowej ofercie, na jednej ze stron, największą przeceną jest zestaw czterech popularnych napojów gazowanych. Każdy o pojemności 2 litrów. Na opakowaniu widnieje dodatkowo napis "2L w prezencie". Obecna cena "w promocji" to 14,99 zł. Dwa tygodnie wcześniej, za te same napoje, w butelkach dokładnie tej samej pojemności, płaciliśmy, bez promocji... o złotówkę mniej.

- To jeden ze sposobów działania szczególnie dużych sieci. Tuż przed planowaną promocją podnoszą ceny, przyzwyczajają do nich klientów, po czym "obniżają" je do poprzedniego stanu. Klienci są przekonani, że zaoszczędzili, a sklep zarobił dokładnie tyle, ile sobie wcześniej założył - wyjaśnia Jerzy Barański, miejski rzecznik konsumentów we Wrocławiu.
Jak nie dać się oszukać? Recepta jest tylko jedna.

- Ten, kto ma czas, powinien się bacznie przyglądać cenom i temu, jak się zmieniają. Jednak przeciętny człowiek nie zwraca na to większej uwagi, dlatego później często spotykamy się z rozczarowaniem po zakupach - dodaje Jerzy Barański.

Jednak kobiety, które w wielu domach odpowiadają za zarządzanie budżetem, zwracają uwagę na takie szczegóły. - Często zaglądam do ulotek reklamowych. Chcę płacić jak najmniej za zakupy. Gdy widzę takie praktyki, jak z tymi napojami, to jeszcze bardziej zwiększam czujność. Wchodząc do sklepu, wszyscy są uśmiechnięci i mili, a sieciom chodzi przecież o to, żebyśmy zostawili u nich jak najwięcej pieniędzy - wyjaśnia Ewelina Akacka, legniczanka.

Okres przedświąteczny to też czas okazyjnych opakowań z uśmiechniętymi mikołajami, bombkami i pięknymi zimowymi krajobrazami. Świąteczne opakowania często są większe od tradycyjnych, co może wskazywać na to, że w środku czeka nas więcej produktu. Nic bardziej mylnego. - To kolejne z typowych zagrań producentów. Na półkach obok np. zwykłego masła stoi dokładnie taki sam produkt, tego samego producenta, w pięknym, dużym, świątecznym opakowaniu. Odruchowo sięgamy po to większe. W domu okazuje się, że zapłaciliśmy nieco więcej tylko za opakowanie, bo ilość produktu w nim zawartego jest dokładnie taka sama, jak w tańszym, bez ozdób - tłumaczy Małgorzata Cieloch, rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Uważajmy też na produkty, które kupujemy w zestawach. To kolejny sposób na wyciągnięcie od nas dodatkowych pieniędzy. Oto przykład. Wchodzimy do jednego z marketów w centrum Legnicy. Zestaw popularnych kosmetyków: żel pod prysznic i dezodorant. Całość kosztuje 25 złotych i jest wyeksponowana na jednym z przejść z olbrzymim napisem "promocja". Wchodzimy między półki z kosmetykami. Ten sam żel i dezodorant kupione osobno to koszt 19,98 zł. Jedyna różnica to kartonowe pudełko, które i tak zawsze kończy w śmietniku.

Sporym ułatwieniem dla klientów może być spoglądanie na ceny jednostkowe, które umieszczono przy każdym produkcie pod ceną główną. Informują nas one, ile płacimy za zakup jednego kilograma danego produktu. Kupujemy pół kilo ryżu za dwa złote. Cena jednostkowa mówi nam, że jeden kilogram tego produktu to cztery złote. Szczególnie przydatne jest to przy produktach o nietypowej pojemności oraz wadze, np. 425 ml lub 350 g.

- Dzięki tym cenom możemy realnie porównać ceny konkretnych produktów. Niestety, bywa tak, że za opakowanie zbiorcze płacimy więcej, choć mogłoby się wydawać, że większe opakowanie to niższa cena. Często jest wręcz odwrotnie - dodaje Małgorzata Cieloch.

Eksperci przestrzegają również przed produktami, które otrzymujemy gratis. Nie dość, że często ich koszt jest tak naprawdę wliczony w cenę, to taki artykuł z promocji może mieć krótki termin przydatności. Wszyscy natomiast jednogłośnie przyznają, że dobrą praktyką na zakupach jest przygotowywanie sobie listy rzeczy, które zamierzamy kupić i ścisłe stosowanie się do tego, co na niej zapisaliśmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto