Co przeskrobał biznesmen? 22 maja 2011 roku pędził audi A6 ponad 120 km/h legnicką Obwodnicą Zachodnią. Zatrzymali go kom. Nitka i podinsp. Masojć, którzy tego dnia mieli patrol inspekcyjny. Zaprosili kierowcę do policyjnej alfy romeo.
Biznesmen, z wykształcenia pedagog, nie miał przy sobie prawa jazdy i dokumentów samochodu ani nawet dowodu osobistego. Powiedział, że spieszy się na mecz do Zielonej Góry. Po czym wyciągnął plik banknotów, odliczył dwie setki i rzucił je do popielniczki w samochodzie. - Macie po stówce na kolację i się odczepcie - powiedział zatrzymany kierowca
Sławomir Masojć, który w policji przepracował 17 lat, oniemiał. - Zaskoczyła mnie bezczelność tego człowieka - mówi podinsp. Masojć. - Powiedziałem mu, że zostaje zatrzymany, i założyłem mu kajdanki. Poinformowałem o próbie wręczenia łapówki oficera dyżurnego i zawieźliśmy go do policyjnego aresztu.
Biznesmen stojący na zewnątrz auta, gdy usłyszał, że policjanci nie biorą, schował banknoty do kieszeni. Potem bronił się, że wsadził rękę między fotele w radiowozie, bo chciał się poczęstować cukierkiem. W te wyjaśnienie nie uwierzył najpierw prokurator, a potem sąd.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?