Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Romantyczne i bolesne tajemnice bazy paliwowej w Raszówce. Tu stacjonowały dwie wrogie armie

Anna Ickiewicz
Anna Ickiewicz
Spalone garaże
Spalone garaże Anna Ickiewicz/ Polska Press
Tajemnicza, fascynująca, niebezpieczna ale i romantyczna - tych kilka słów bardzo dokładnie opisuje opuszczoną wojskową bazę paliwową w Raszówce w gminie Lubin. Można zakochać się w tym jakże urokliwym miejscu, ale i rozpaczać nad jego obecnym stanem.

Dawna baza paliw płynnych oraz magazyny części zamiennych dla potrzeb lotnictwa wybudowane zostały w Vorderheide, dla Wehrmachtu w latach 30-tych ubiegłego wieku. Obejmowała obszar prawie 80ha, i znajdowało się tam 12 sztuk zbiorników, który każdy mieścił 60 tys. litrów paliwa. Po wojnie obiekt już w miejscowości Raszówka przejęli Rosjanie. Do 1993 roku baza funkcjonowała jako zaplecze paliwowe dla wojsk radzieckich na Dolnym Śląsku.

Spalone garaże

Romantyczne i bolesne tajemnice bazy paliwowej w Raszówce. T...

Bardzo dobrze mieszkało nam się wśród Rosjan. Byliśmy wioską, która nie odczuwała aż tak bardzo reglamentacji żywności w Polsce po wojnie i w PRLu. Rosjanie bardzo przyjaźnie do nas podchodzili. Nasze dzieci bawiły się na wspólnym placu zabaw. Za bramą był sklep, kino i kantyna, do której mogliśmy chodzić jak komendant wyraził zgodę, często razem się bawiliśmy. Pamiętam jak w latach siedemdziesiątych Rosjanie pomagali nam wyrównać boisko sportowe. Nikt wtedy nie miał spychacza, a oni przez las przyjechali ze swoim sprzętem żeby nam pomóc. Rozegraliśmy wtedy wspólny mecz. Byliśmy blisko z Rosjanami, zostały nawet zawarte cztery związki małżeńskie- opowiada wieloletni sołtys Raszówki, Tadeusz Kosturek.

Już nie tak dobrze ten okres wspomina pani Renata Złotnikow z Raszówki.

Poznałam Sergieja pracując na nastawni kolejowej, był zwykłym żołnierzem, nie miał możliwości wychodzenia za bramę jak wyżsi stopniem , ale był kierowcą i często przywoził różne towary na stację. Zakochaliśmy się w sobie od razu. Niestety system nie był dla nas przychylny. Siergiej musiał wyjechać. Dwa lata zajęło mi wyrobienie wizy i wyjazd do Rosji. Tęskniliśmy, ale doczekaliśmy się powrotu do siebie. W Rosji urodził się nasz drugi syn, mieszkaliśmy tam pięć lat zanim udało nam się wrócić do Polski. Jesteśmy ze sobą do dziś, już jako emeryci i nie żałuję, że tak walczyłam o mojego męża, a on o mnie- mówi Renata Złotnikow.

Baza paliwowa w Raszówce
Ocalała budka wartowniczaAnna Ickiewicz/ Polska Press

Baza paliwowa w Raszówce - do kogo należy obiekt

Po opuszczeniu bazy przez Rosjan trudno było ustalić właściciela i tereny zostały oddane w ręce zabużan. Nie pilnowane budynki szybko zaczęły okradać miejscowe „niebieskie ptaki”. Odkryto, że w zbiornikach zostało jeszcze wiele paliwa i „paliwowe Eldorado” w Raszówce trwało kilka lat. W między czasie zaczęto też rozbierać budynki wykopywać kable i handel materiałem budowlanym rozwinął się na dobre.

Mój dom, który zacząłem budować w 1995 roku jest w większości z cegły rozbiórkowej z bazy. Kupowałem ją wtedy za 30 groszy za sztukę, to była bardzo dobra cena - mówi mieszkaniec Raszówki pragnący zachować anonimowość.

Teren niszczał coraz bardziej. Nie było już co kraść, zaczęła się dewastacja i dzikie wysypisko. W tym czasie na bazie mieszkało dwóch bezdomnych braci Ryszard i Jan. Wprowadziła się do nich partnerka Ryszarda- Krystyna. Prowadzili biedne, ale spokojne życie.

Po wodę chodziłam na stację , wieczory spędzaliśmy przy świecach. Starczało nam na jedzenie, bo wszyscy pracowaliśmy dorywczo u mieszkańców Raszówki, w ogrodach czy przy rąbaniu drewna. Udało nam się nawet załatwić meldunek w Gminie. Nikomu nie przeszkadzaliśmy. Bardzo dobrze dogadywaliśmy się z młodymi ludźmi, którzy co weekend przyjeżdżali tu bawić się w paintball czy ASG. Podpowiadaliśmy im gdzie są ciekawe miejsca do zabawy. Najgorsze zaczęło się po śmierci brata mojego partnera. Rysiek też zaczął podupadać na zdrowiu i również wkrótce zmarł. Zostałam sama. Nie bałam się lasu, bałam się grup narkomanów, którzy zrobili sobie z bazy melinę. Kilkukrotnie niszczono mi mój dom. Niedawno znalazłam pracę z zakwaterowaniem jako stróż, ale baza na zawsze pozostanie moim domem. Chodzę tam raz w tygodniu i pilnuję porządku. Niestety ostatnio ktoś doszczętnie zdemolował mój dom. Nie mam do czego wracać. A co będzie jeśli stracę pracę? Dokąd pójdę- mówi ze łzami w oczach pani Krystyna.

Właścicielem większości gruntu jest Gmina Lubin, która ma wstępne plany na zagospodarowanie terenu.

Ponieważ właściciele mieszkają w różnych częściach Polski, nie są zainteresowani tym majątkiem. W tej chwili prowadzone jest postępowanie sądowe, które ma tę współwłasność znieść, co oznacza, że gmina będzie mogła zarządzać 76 proc. działki z terenu wynoszącego prawie 80 ha – powiedziała na antenie TVP Wrocław Maja Grohman, rzecznik wójta Gminy Wiejskiej Lubin.

Jeśli uda się przejąć grunt, to może w końcu będzie można sprawdzić czy legendy o tajnym podziemnym przejściu do bazy paliwowej w Chojnowie są prawdziwe, bo baza w Raszówce skrywa jeszcze wiele tajemnic i niejednego historyka mogłaby zaskoczyć.

Spalone garaże

Romantyczne i bolesne tajemnice bazy paliwowej w Raszówce. T...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto