Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POLKOWICE. Podziemne płomienie

Urszula Romaniuk, Piotr Kanikowski
Polkowiccy strażacy od kilku dni próbują ugasić pożar torfowiska, ale zdławiony w jednym miejscu ogień odradza się w innym.   FOT. Grzegorz Kasperek
Polkowiccy strażacy od kilku dni próbują ugasić pożar torfowiska, ale zdławiony w jednym miejscu ogień odradza się w innym. FOT. Grzegorz Kasperek
Służby kopalniane czuwają dzień i noc, by dym z palących się pól nie zagroził górnikom miedzi. Płoną torfowiska między Sobinem a Jędrzychowem. Ludzie już nie mogą wytrzymać, bo trzeba podczas upałów zamykać okna w ...

Służby kopalniane czuwają dzień i noc, by dym z palących się pól nie zagroził górnikom miedzi.
Płoną torfowiska między Sobinem a Jędrzychowem. Ludzie już nie mogą wytrzymać, bo trzeba podczas upałów zamykać okna w mieszkaniach.

Pożar obejmuje około 5 ha, ostatnie ognisko to 20 arów. Od 10 lipca prawie codziennie strażacy wyjeżdżają gasić torfowisko. – W czwartek rano zaczęliśmy przekopywanie rowu, który ma być naturalną przeszkodą zapobiegającą rozprzestrzenianiu się ognia. Dodatkowo spiętrzyliśmy wodę w pobliskim rowie, aby skierować ją do źródeł ognia – mówi Grzegorz Kasperek z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Polkowicach.
W akcji gaśniczej biorą też udział jednostki ochotnicze z Sobina i Nowej Wsi Lubińskiej.
Płonące torfowisko daje się we znaki mieszkańcom Jędrzychowa. – Dym jest nie do wytrzymania – mówi Maria Kostek, mieszkająca 500 metrów od miejsca pożaru. – Pierwszego dnia, jak zaczęło się palić, wiatr roznosił wszędzie płonące trawy. Podwórka były czarne. Ale najgorszy jest dym.

Na dworze upał, a tu okien nie można otworzyć. W nocy nie możemy spać. I deszczu nie widać. Jakby popadało, to pożar udałoby się szybciej ugasić. A tak, strażacy trochę go przygaszą, pojadą po wodę i znów zaczyna się palić.
Kazimiera Perchun mieszka trochę dalej, ale też odczuwa skutki pożaru.
– Ukrop leje się z nieba. Otwieram okna, bo nie ma czym oddychać, a dym i tak wszędzie wejdzie – dodaje.
Poprzedni pożar, jak wspomina Maria Kostek, był dwa albo trzy lata temu. Też trwał długo, bo wiadomo, że płonący torf trudno zagasić, szczególnie podczas upalnej pogody.

Pod kontrolą
W pobliżu płonących torfowisk kopalnia Polkowice-Sieroszowice ma wloty wentylacyjne, przez które zasysa powietrze pod ziemię. Zawarty w dymie dwutlenek węgla i inne są niebezpieczne dla górników. Dlatego otwory są monitorowane przez czujniki zamontowane na stałe i pracowników z przenośnymi urządzeniami. Co pół godziny odczyty trafiają do Marka Kowalika, głównego inżyniera wentylacji ZG Polkowice-Sieroszowice, który na bieżąco analizuje sytuację. W razie niebezpieczeństwa będzie można natychmiast przerwać pracę i wyprowadzić pracowników z zagrożonego rejonu.
– Dotychczas nie stwierdzono przekroczenia norm substancji zawartych w powietrzu tłoczonym w rejony pracy górników – mówi Tomasz Maciejowski z departamentu public relations KGHM. Zaznacza, że górnicy mogą wyczuwać zapach dymu, ale wdrożone systemy monitorowania i wczesnego ostrzegania chronią pracowników przed ewentualnymi zagrożeniami dla ich zdrowia.

Czekają na ochłodzenie
Teraz największy problem to temperatura. Nagrzane powietrze trudniej schłodzić do przyzwoitego poziomu. Odczuwają to przede wszystkim górnicy pracujący w rejonach położonych w pobliżu szybu. Skraca się czas pracy z 8 do 6 godzin lub zezwala ludziom na wcześniejszy wyjazd na powierzchnię natychmiast po wykonaniu zadania. •

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto