Miedź miała wiele przestojów, w trakcie których nie potrafiła zdobyć bramek, brakowało płynności w grze, co wykorzystali gorzowianie. Zdecydowanie widać, że legniczanie nie są jeszcze zgrani. Właściwie w pierwszej połowie nie było widać żadnych symptomów, które świadczyły by o tym, że Miedź w drugiej części meczu będzie w stanie doprowadzić do wyrównania, a potem wygrać. Lepsi byli akademicy, którzy kontrolowali przebieg gry i zasłużenie zwyciężyli 32:27.
Co gorsze na początku drugiej odsłony z powodu kontuzji z parkietu musiał zejść najlepszy zawodnik w Miedzi Adam Świątek, który do momentu w którym grał rzucił siedem bramek. Z nowych zawodników nieźle spisał się jeszcze Grzegorz Garbacz. Początku gry w barwach Miedzi na pewno do udanych nie zaliczy Paweł Piwko, któremu zdecydowanie ten mecz nie wyszedł. Inna sprawa, że legnicki zespół prawie w ogóle nie grał skrzydłami, więc nie dziwi mała liczba bramek zdobytych przez graczy występujących na bokach.
Dość długo na boisku przebywał bramkarz Artur Banisz, choć ewidentnie nie był to jego mecz. Lepiej w bramce spisywał się Lech Kryński.
Nikły był też pożytek z kołowych Jarosława Palucha i Marka Boneczki, choć akurat drugi z graczy na usprawiedliwienie ma to, że po kontuzji śródręcza nie jest jeszcze w pełni dyspozycji. Niewątpliwie był to falstart legnickiej drużyny.
- Graliśmy zbyt indywidualnie w ataku pozycyjnym. Balon został za bardzo nadmuchany, a potrzeba cierpliwości - uważa Edward Strząbała, trener Miedzi.
W sobotę legniczanie na wyjeździe zmierzą się z Nielbą Wągrowiec.
Od porażki sezon rozpoczęli również gracze Zagłębia Lubin. Trzeba przyznać jednak że na inaugurację trafili na najlepszą drużynę w Polsce - Vive Targi Kielce, więc przegrana była raczej do przewidzenia.
Lubinianie w pierwszej połowie grali jednak jak równy z równym. Przez długi czas podopieczni Jerzego Szafrańca nawet prowadzili. W drugiej odsłonie swoją wyższość udowodnili kielczanie, którzy zwyciężyli 40:31.
W niedzielę miedziowi podejmować będą Chrobrego Głogów.
Bez problemu w pierwszej kolejce we własnej hali z rywalkami poradziły sobie szczypiornistki Bożeny Karkut. Zagłębie pokonało KSS Kielce 35:20. Do przerwy prowadziło 17:11. Najwięcej bramek rzuciła Klaudia Pielesz.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?