Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie daruje mu tej "bladzi"

Agata Grzelińska
Piotr Krzyżanowski
Pani Dorota ma 65 lat, pięcioro dzieci, dziesięcioro wnucząt i gołębie serce. Gdy w 2012 roku pracowała w kasynie przy ul. Kartuskiej otoczyła opieką 48-letniego Dariusza K., recydywistę, który dopiero co wyszedł z zakładu karnego.

– Polubiłam go, bo był spokojny. Przychodził do kasyna dzień w dzień, opowiadał, że też kiedyś miał swoje kasyno. Wiedziałam, że jest mu ciężko – mówiła przed Sądem Okręgowym w Legnicy Dorota Sz.

Było ok. trzeciej w nocy, 29 października 2012 roku, gdy Dariusz K. przebrany w niebieskie robocze ubranie i z biało-czarną chustką na głowie zapukał do Casyno Clubu. „Pani Bryłkowa, otwórz pani” – usłyszała. Poznała po głosie Darka, więc otworzyła. Nikogo nie było, więc zawołała „Darek, gdzie jesteś?”. Odpowiedział: „Już idę, pani Bryłkowa”. Zostawiła mu otwarte drzwi i wróciła do swoich zajęć.

– Wiedziałam, że ma przyjść i przynieść chleb. Pomyślałam, że nastawię mu wodę na zupę, żeby zjadł coś ciepłego – wspominała kobieta w sądzie.

Gdy zamaskowany Dariusz K. wszedł do kasyna, zobaczyła, jak dziwnie wygląda. „Bladź, dawaj klucze” – wrzasnął do pani Doroty i uderzył ją pięścią w twarz. Upadła na leżankę. Miał nóż kuchenny. Błagała, by nie robił jej krzywdy. Powtarzała, że jest stara. Przerażona oddała mu klucze do kasetki z gotówką, ale on nie ruszył pieniędzy kasyna. Ukradł z jej torebki kosmetyczkę. Wiedział, że ma tam 2600 złotych – pensję i oszczędności. Jednak nie ciosu ani kradzieży, ale obraźliwego słowa pani Dorota nie może zapomnieć Darkowi.

– Mam pięcioro dzieci, dziesięcioro wnucząt i jeszcze nigdy nikt mnie tak brzydko nie nazwał. Nie daruję ci tej „bladzi” – powiedziała bandycie w twarz na sali sądowej. – Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlatego, że cię polubiłam? Dlatego, że byłam dla ciebie dobra?

Dariusz K. nie zaprzecza, że był tej nocy w kasynie, ani że wiedział, gdzie pani Dorota trzyma pieniądze. Opowiadał, że nieraz pomagał jej liczyć. Zaprzyjaźnili się, zwierzali nawzajem. Stanowczo jednak zaprzecza, jakoby to ona miał ją okraść.

– To prawda, jestem recydywistą, ale mam serce. Nie zrobiłem tego pani Bryłkowa. Niech się pani dobrze zastanowi, czy to mój głos pani słyszała – mówił w sądzie oskarżony o rozbój z użyciem noża. – Znam pani życie i wiem, że nie było usłane różami. Nie zrobiłbym tego.

Dariusz K. tłumaczył, że był w domu, gdy doszło do napadu, spał, gdy policja przyszła, by go aresztować. Sugerował, że na panią Dorotę napadł ktoś inny, wymieniał małolata i swojego kolegę o pseudonimie Siwy, którzy tamtej nocy także pojawili się w kasynie. Pani Dorota jednak nie ma wątpliwości czyj głos słyszała. Potwierdza, że w kasynie byli zarówno stały bywalec, małolat, jak i Siwy, z którym Darek nieraz wąchał biały proszek. Ale to nie ich głosy słyszała spod chustki typu arafatka.

– Wiesz, że cię po głosie poznałam – mówiła do niego w sądzie. – Dobrze, że nie wymówiłam twojego imienia, bo byś mnie dźgnął nożem. Ja do dzisiaj wieczorem z domu nie wychodzę, bo się boję.

Policjanci, którzy tamtej nocy zajmowali się sprawą, mówią, że pani Dorota była pewna, czyj głos poznała. Prokurator żąda dla Dariusza K. 3 lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie daruje mu tej "bladzi" - Legnica Nasze Miasto

Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto