Ciasne przejścia między kasami, zamknięte lub nie działające jak należy „kasy pierwszeństwa” i niewybredne komentarze osób, które muszą przepuścić kobiety w ciąży i z wózkami lub ustąpić im miejsca - z takimi problemami zmagają się pilanki. Jednak same postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce. Niedawno grupa „Matki wariatki” ruszyła z akcją, która ma na celu wskazanie miejsc, w których panie mogą czuć się niekomfortowo oraz takich, w których zapewniono im absolutnie wszystko, co potrzebne do normalnego funkcjonowania na równi z innymi.
- Chyba najgorzej byłam potraktowana w autobusach w MZK będąc jeszcze w ciąży. Często autobusem jeździłam do lekarza, autobus pełny, mnóstwo ludzi, ścisk, że powietrza brakowało, ale gdzie tam „młoda jesteś to se postoisz” - takie teksty słyszałam. To nic, że brzuch już widać i każdy się o niego się obijał... nikt nigdy w autobusie nie ustąpił mi miejsca, a jeździłam z jednego końca Piły na drugi. Zazwyczaj wysiadałam wcześniej, bo robiło mi się słabo. Przykre - mówi Patrycja Kujawa, która podkreśla jednak, że nie wini przewoźnika za tę sytuację, tym bardziej że wiele jej koleżanek podkreśla, iż nigdy nie miało problemów z kierowcami, a jedynie z pasażerami. Wszystkiemu winna nasza mentalność, która nie pozwala widzieć w kobiecie ciężarnej osoby uprzywilejowanej. W związku z tym wkrótce w Pile wystartuje ciekawa akcja edukacyjna, która ma na celu zachęcać do ustępowania miejsca ciężarnym.
- Staramy się dorównać dużym miastom i wprowadzić w pilskich autobusach informacje o prośbie zwolnienia miejsca kobiecie w ciąży lub z małym dzieckiem - mówi Kujawa. - Planujemy edukować młodzież ze szkół ponadgimnazjalnych na zajęciach w ramach godziny wychowawczej.
Problem nie dotyczy jednak tylko autobusów miejskich. Podczas codziennych czynności, jak chociażby zakupy panie często mają prawo czuć się niekomfortowo. Na ich „czarnej liście” znalazł się m.in. sklep Kaufland, który ma specjalne oznaczenia sugerujące, iż dana kasa jest kasą pierwszeństwa dla osób niepełnosprawnych lub właśnie z wózkami dziecięcymi. Nic bardziej mylnego.
- Nie są to kasy pierwszeństwa, na których obowiązywałoby obsługiwanie poza kolejnością osób niepełnosprawnych, klientów z małymi dziećmi lub też kobiet w ciąży. Są to kasy systemowe, co oznacza, że są one w pierwszej kolejności obsadzone przez pracowników, są stale czynne (od otwarcia do zamknięcia marketu) i są szersze, co ma umożliwić poruszanie się wózkiem, nic poza tym - takiej treści odpowiedź otrzymały matki, które zwróciły się do sklepu z prośbą o wyjaśnienie problemu.
Na „czarnej liście” znalazł się także sklep Intermarche, w którym panie zwracają uwagę przede wszystkim na zbyt ciasne przejścia między kasami. Co jednak ciekawe, na tym kończy się krótka lista pretensji, a rozpoczyna naprawdę długa tego, co należy doceniać i chwalić.
- Sklepy typu Tesco mają zaznaczone kasy z pierwszeństwem i jeśli jest takowa potrzeba ciężarna podchodzi do takiej kasy i jest obsługiwana poza kolejnością - chwali młoda matka. - Wspaniałe zachowuje się również personel w Rossmanie. Tam ekspedientki same proszą, widząc kobietę w ciąży, o podejście do kasy.
Widać więc, że przy odrobinie wysiłku stworzenie miejsca, do którego chętnie będą chcieli przychodzić dosłownie wszyscy nie stanowi większego problemu. Ci, którzy jeszcze tego nie zrozumieli mogą wkrótce po prostu stracić klientów. A kto zostawia w sklepach więcej pieniędzy niż matki, które w dodatku odwiedzają je ze swoimi pociechami?
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?