Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubinianin został oczyszczony z zarzutów

Agata Grzelińska
Na twarzy Ryszarda Długosza odbiły się lata niezasłużonego cierpienia i zmęczenie walką o prawdę i dobre imię.

- Dziś jeszcze żyję. Z tego cieszę się najbardziej - mówi 47-letni były sprzedawca luksusowych samochodów, któremu fałszywe oskarżenie zabrało niemal jedną czwartą życia. - Straciłem zdrowie, mnóstwo pieniędzy i moje najlepsze lata. Cudem ocaliłem rodzinę. Żona omal nie umarła, dzieci zapłaciły bardzo wysoką cenę. Tego się nie da opisać...

A wszystko przez fałszywe zeznania. Był koniec 2000 roku, gdy Ryszard Długosz, wówczas kierownik sprzedaży w Auto-Salonie "Świtoń - Paczkowski" w Lubinie, został aresztowany. Długo nie wiedział, za co trafił za kratki. Dopiero po jakimś czasie dowiedział się, że prokuratura z Poznania postawiła mu absurdalne zarzuty, z których dopiero teraz został ostatecznie oczyszczony.

Po kilku latach odkrył, że głównym dowodem przeciwko niemu były zeznania jego pracodawców. Obciążyli go prawdopodobnie po to, by chronić siebie. Paczkowski i Świtoń jako właściciele salonu podali - co potwierdzają m.in. policyjne dokumenty - nieprawdziwy zakres obowiązków Długosza. Henryk Paczkowski zeznał, że to on powinien weryfikować dokumenty składane przez klientów.

Tymczasem w umowie zawartej przez Świtonia i Paczkowskiego ze spółką Auto Leasing, reprezentowaną przez Dariusza Cz. Fiuka, zapisano, że to do nich, jako sprzedawców, należy obowiązek sprawdzania dokumentów, zwłaszcza pod względem ich autentyczności.

- Sąd Rejonowy w Lublinie, który jako trzeci uniewinnił mnie, w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że zeznania moich pracodawców były tylko częściowo wiarygodne - podkreśla Ryszard Długosz.
Gdy odkrył nieprawdę, zawiadomił prokuraturę, ale postępowanie dotyczące fałszywych zeznań trwało tak długo, aż zarzuty się przedawniły. - Czy to może być przypadek? Na pewno nie - mówi lubinianin. Nie ma wątpliwości, że śledczy grali na zwłokę.

Dziś, gdy zarówno dwa sądy we Wrocławiu w 2011 r., jak i sąd w Lublinie pod koniec 2012 r., potwierdziły jego niewinność, Ryszard Długosz zamierza walczyć o prawdę i o sprawiedliwość.

- Chcę, by osoby, które wyrządziły mi tę szkodę, poniosły skutki swego postępowania. Ani moi pracodawcy, ani prokurator, nie powiedzieli nawet "przepraszam" - podkreśla Ryszard Długosz. - Nie może być tak, że prokuratorzy, którzy mają strzec prawa, działają przeciwko niemu. Bo jak inaczej nazwać uznawanie za prawdę fałszywych zeznań? Ludzie, w których rękach jest nasz los, nie mogą bezkarnie bawić się czyimś życiem - dodaje uniewinniony lubinianin.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto