O sprawie było głośno w kwietniu 2009 roku, bo Roman Szewczyk, górnik z Lubina, umieścił w internecie zdjęcie pokaleczonej potwornie córki, by powstrzymać brawurę i bezmyślność na drogach. Robert B. pędził 100 kilometrów na godzinę główną ulicą Lubina. Widział, że Natalia z koleżanką wchodzą na pasy, ale zamiast zahamować, dodał gazu. Myślał, że zdąży przejechać przed przejście przed nimi. Wlókł ją kilkadziesiąt metrów na masce samochodu.
Natalia przeżyła. Z połamanymi nogami i ręką trafiła do szpitala. Zrozpaczony ojciec zrobił jej zdjęcie telefonem komórkowym, puścił w sieć.
Gest pana Romana wywołał ogromne emocje. "Moja córka (13 lat) nie żyje jak pędzący samochód, uderzył w samochód w którym jechała. Ja wiem , że ona już nigdy nie zagra w koszykówkę, nie pojedzie na wakacje, nie będzie słońcem naszego życia, nie będzie" - pisali nasi Czytelnicy w komentarzach pod tekstem o Natalii.
Minął rok i trzy miesiące.
- W czasie kiedy jej rówieśnicy bawili się, spotykali, Natalia spędziła wiele miesięcy w łóżku, na wózku inwalidzkim, o kulach, na rehabilitacji - opowiada ojciec dziewczyny. - Czeka ją operacja wyjmowania śrub z nogi. Kości, choć zrośnięte, bolą przy każdej zmianie pogody. Bardzo widoczne są blizny pooperacyjne.
Wyrok na Roberta B. nie do końca usatysfakcjonował rodziców. Chcieliby, żeby młody kierowca przyszedł do ich córki, spojrzał jej w oczy i powiedział "Przepraszam".
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?