Lubin: Kompromitujące wybory uzupełniające w KGHM

- Frekwencja nie była wysoka - przyznaje Dariusz Wyborski, dyrektor Departamentu Public Relations w KGHM. - Wyniosła blisko 9 proc., choć są oddziały, gdzie sięgnęła nawet 40 proc.

Związkowcy dodają złośliwie, że te 40 proc. to pewnie w biurze zarządu. Niezależnie od frekwencji, załogę w radzie nadzorczej mają szansę reprezentować: Maciej
Łaganowski, który zebrał największą liczbę głosów - 666; Paweł Markowski - 614 głosów i Lech Jaroń - 574 głosy. Teraz wybór załogi musi zatwierdzić Nadzwyczajne
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Jak informuje Dariusz Wyborski, zwołanie NWZA będzie możliwe nie wcześniej niż za miesiąc.

Wybrani w majowych wyborach reprezentanci załogi - Leszek Hajdacki, Ryszard Kurek i Józef Czyczerski, których nie zaakceptował minister Skarbu Państwa - uważają, że zarząd urządził uzupełniające wybory do rady niezgodnie z prawem. Zaskarżyli już do sądu niepowołanie ich po prawidłowych wyborach. Podkreślają, że zarząd nie czekał nawet na sądowe rozstrzygnięcie w tej sprawie.

Dziś mają gorzką satysfakcję.

- Skoro ktoś dostaje 3,6 proc. poparcia z 18-tysięcznej załogi, to jest reprezentantem zarządu, a nie pracowników - mówi Józef Czyczerski, który w majowych
wyborach dostał 5.895 głosów. Głosowało wtedy 54 proc. pracowników.

- Śmiejemy się, że to szatańskie wybory. Zwycięzca dostał 666 głosów. A na poważnie, to kompromitacja zarządu i jego politycznych mocodawców, czyli Platformy Obywatelskiej, która psuje demokrację, nie szanuje prawa i pokazuje, że niektórym w tym kraju wolno więcej.

Związkowcy już zapowiadają, że skierują sprawę do sądu. W piątek będą też rozmawiać o odwołaniu nowo wybranych reprezentantów załogi do rady.

Zobacz też: Kosela przeciw prywatyzacji KGHM