LUBIN Dziecko złamało w szkole rękę we wrześniu, do dziś nie ma protokołu wypadku. Złośliwość szkoły czy niedopatrzenie matki

Do wypadku doszło podczas wychodzenia z szatni. Dziewczynka twierdzi, że zgłosiła wuefistce sprawę, ta jednak to zbagatelizowała.
Nadia trafiła na SOR w Lubinie tego samego dnia, jednak tam tylko zaopatrzono rękę w temblak i odesłano do domu z zaleceniem kontroli 12 września. Po tej wizycie dziecko nadal źle się czuło, więc matka, 18 września, postanowiła udać się z nią na SOR legnicki. Tam zadecydowano o przeprowadzeniu skomplikowanej operacji na rączce małej Nadii.

Matka zaniosła do szkoły kartę informacyjną z pierwszej wizyty na SOR, jednak pani sekretarka skserowała tylko tylną stronę wypisu, gdzie była informacja o zwolnieniu z lekcji wychowania fizycznego. Na pierwszej stronie widniała informacja, że wypadek miał miejsce w szkole. Tą jednak sekretarka przeoczyła.

Jak twierdzi matka Nadii wielokrotnie próbowała zgłosić sprawę w szkole, jednak odpowiadano jej, że taka sytuacja nie miała miejsca. Zdesperowana kobieta udała się z tym do naszej redakcji.

Matka uczennicy zarzuca dyrektorowi, że w szkole nie sporządzono protokołu powypadkowego. Dyrektor szkoły oraz inni pracownicy nie mieli wiedzy, że dziewczynka, według słów matki, przewróciła się, wychodząc z szatni. Matka miała możliwość podania tej informacji już 6.09.2022, czego nie uczyniła. W sekretariacie szkoły powiedziała, że córka ma zwolnienie z wychowania fizycznego, w związku z czym sekretarz szkoły odbiła drugą stronę wypisu z SOR. Wychowawca klasy nie został poinformowany o zdarzeniu ani przez uczennicę, ani przez matkę. Sporządzenie protokołu powypadkowego nie jest problemem, jeżeli sytuację do inspektora BHP zgłasza nauczyciel-świadek zdarzenia lub rodzic. W tym przypadku zgłoszenia nie było, ponieważ nauczyciel nie widział upadku, uczennica nie zgłosiła, że się przewróciła, a jedynie fakt bólu ręki, bez podawania przyczyny urazu. Matka również mogła poinformować, że wizyta w szpitalu była wynikiem upadku przy wyjściu z szatni, a tego nie zgłosiła.

Na koniec września matka robiła odpisy obiadów u intendentki, która jest równocześnie pracownikiem służby bezpieczeństwa i higieny pracy w szkole. Wtedy po raz pierwszy powiedziała, że córka uległa wypadkowi w szkole. Pani intendentka chciała poinformować ją, jakie dokumenty należy dostarczyć do szkoły w celu uruchomienia procedury związanej z wypadkiem w szkole oraz chciała przekazać jej druk do uzupełnienia przez lekarza (opinia lekarska). Jednakże nie udało się tego zrobić, ponieważ matka uczennicy oświadczyła, że nie będzie do szkoły nic dostarczać.

Żeby wszcząć postępowanie powypadkowe , dyrektor szkoły musi mieć zgłoszenie oraz dokumenty dostarczone przez rodzica, a tych dokumentów matka nie dostarczyła. Jeżeli matka dostarczy wymagane dokumenty, wtedy zespół powypadkowy przeprowadzi postępowanie powypadkowe zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ I SPORTU1) z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach ( Tekst jednolity: Dz. U. z 2020, poz. 1604).
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3
z Oddziałami Integracyjnymi w Lubinie
Elżbieta Giżewska

Po tych wyjaśnieniach matka Nadii stwierdziła, że jeszcze dziś uda się do szkoły tym razem formalnie zgłaszając wypadek, powołując się na komentarz dyrektorki.