Pan Adam gra w orkiestrach dętych od 50 lat. Zaczynał w orkiestrze kolejowej w Miłkowicach, później grał w kolejarskiej kapeli w Legnicy. To właśnie tę ostatnią przejęło miasto. Dyrygował nią Marian Skowron. Gdy kilka lat temu zachorował, orkiestra zaczęła chylić się ku upadkowi.
- Nie dostaliśmy z miejskiej kasy ani grosza na przyszły rok - dodaje Adam Maćkowiak. - Część muzyków przeniosła się do nowo powstałej orkiestry dętej w Miłkowicach. Tam włodarzom zależy, by gmina miała swą orkiestrę. Jesteśmy tani w utrzymaniu. Każdy ma swój własny instrument - dodaje muzyk.
Przed trzema laty miasto kupiło muzykom z orkiestry dętej nowe garnitury. Mieli salę, gdzie ćwiczyli. Rocznie dostawali około 60 tys. zł. Ale już dwa lata temu w budżecie zabrakło dla nich pieniędzy.
- Niestety, mamy kryzys - nie ukrywa Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury. - W przyszłym roku możemy dać tylko 50 tys. zł na orkiestry. Uznaliśmy, że dostanie je Legnicka Orkiestra Symfoniczna, bo dzielenie tych skromnych środków na dwie nie miałoby sensu. Czekamy na lepsze czasy - dodaje.
- Legnica ma piękne tradycje muzyczne - mówi Benedykt Ksiądzyna, dyrygent Legnickiej Orkiestry Symfonicznej i współpracownik dętej. - W tym roku daliśmy dziesięć koncertów. W przyszłym za pieniądze z LCK zagramy może cztery. Jeżeli tak dalej pójdzie, to nasza orkiestra też może przestać istnieć - nie kryje obaw dyrygent Ksiądzyna.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?