Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Zapsute kamery nie walczą z wandalami

Zygmunt Mułek
Zdemolowane windy w przejściu podziemnym to ostatnio najkosztowniejszy wybryk
Zdemolowane windy w przejściu podziemnym to ostatnio najkosztowniejszy wybryk Piotr Krzyżanowski
Legnica nie ma już miejskiego monitoringu. System zupełnie się rozsypał.

Kilka dni temu Andrzej Srzedziński, komendant legnickiej straży miejskiej, zamknął na cztery spusty centrum monitoringu. I poinformował prezydenta Legnicy, Tadeusza Krzakowskiego, że żadna kamera nie przekazuje obrazu do tego centrum. Dwóch pracowników, którzy dotąd obserwowali monitory, wysłał do patrolowania ulic.

- System monitoringu przestał działać - mówi komendant Srzedziński. - Nie mamy pieniędzy na naprawę. Już na początku lipca informowaliśmy, że ten system, zbudowany w 2000 roku, ledwo zipie.

Nikt nie krył, że monitoring jest przestarzały i nie spełnia współczesnych standardów. Miasto obserwowało tylko 15 kamer. Zwrócone były na osiedla Kopernik i Piekary oraz stare miasto. Zdarzało się ostatnio coraz częściej, że nie zarejestrowały demolowania przystanków czy nawet włamania do sklepu w Rynku. Kamery były albo zepsute, albo zwrócone w innym kierunku. Nawet jeżeli uchwyciły sprawców wandalizmu czy włamania, zdjęcia - z powodu marnej jakości - nie mogły być dowodem w sądzie. Rocznie na naprawy wydawano około 20 tys. zł.

- Na początku ten monitoring się sprawdzał - mówi podinsp. Sławomir Masojć z legnickiej policji. - Z czasem jednak się zestarzał i teraz trzeba stworzyć porządny system monitorujący.

Legnica nie jest jednak teraz zupełnie pozbawiona monitoringu. Jest bardzo wiele kamer przemysłowych zainstalowanych przed zakładami, marketami czy szkołami.

Już dwa lata temu opracowany został projekt stworzenia w mieście nowoczesnego monitoringu. Według tych planów, miasto obserwowałoby 40 kamer. Bardzo dobrej jakości obraz rejestrowany byłby w technice cyfrowej. Kamery miałyby monitorować nie tylko osiedla i centrum, ale także inne części miasta, jak chociażby okolice dworca PKP i PKS, Tarninów czy rejon ul. Wrocławskiej na całej długości.

Obraz byłby przekazywany do dwóch centrów - policyjnego i straży miejskiej. Koszt całości to ok. 4,8 mln zł. System powstanie pod warunkiem, że miasto dostanie dotację unijną. - W przyszłym roku złożymy aplikację do urzędu marszałkowskiego - mówi prezydent Tadeusz Krzakowski. - Liczymy, że dostaniemy na to pieniądze. Jeżeli nie, będziemy musieli reanimować stary system bądź zbudować tańszy z mniejszą liczbą kamer.

Koszt reanimacji systemu może pochłonąć nawet 40 tys. zł. I nie ma pewności, że wszystko się nie zepsuje. Jest jednak bardzo potrzebny, bo w mieście coraz częściej dochodzi do aktów wandalizmu. Ostatnio zdemolowano dwie windy dla niepełnosprawnych w przejściu podziemnym nad ulicą Złotoryjską. Ich naprawa pochłonie 10 tys. zł.

Jak walczyć z wandalami, gdy przestał działać monitoring?

- Zwiększymy liczbę patroli - przekonuje komendant Srzedziński. - Będą wysyłane w miejsca najbardziej zagrożone.

Policja też szykuje bat na niszczycieli. Arkadiusz Małecki, zastępca komendanta legnickiej policji, powiedział nam, że dobiegają końca prace nad programem mającym ukrócić wandalizm. Nie zdradził jednak szczegółów.

Z założonymi rękoma nie ma też zamiaru siedzieć Marek Deryng, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Piekary. Ma opracowany program monitoringu osiedlowego. Pierwsze kamery już są zainstalowane. Obraz z nich ma być w internecie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto