Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Zapomnieli dowieźć aresztanta

Zygmunt Mułek
Wcześniej oskarżonych dowożono do sądu bez problemów
Wcześniej oskarżonych dowożono do sądu bez problemów Piotr Krzyżanowski
W głośnym procesie o zamordowanie bezdomnego na legnickich ogródkach działkowych sędzia Marek Regulski musiał odroczyć rozprawę do 25 marca. Dlaczego? Do Sądu Okręgowego w Legnicy nie został dowieziony Jerzy G., jeden z oskarżonych o zabójstwo.

- Nie znam przyczyny - stwierdził sędzia Regulski. - Z tego, co słyszałem, doszło do nieporozumienia na linii grupa konwojowa - areszt.

Pod koniec stycznia sprawa też spadła z wokandy, bo nagle pojawił się kolejny świadek, który ponoć miał istotne informacje w tej sprawie. Wczoraj został on przywieziony do Legnicy z więzienia. Z aresztu śledczego we Wrocławiu przy ul. Świebodzkiej dowieziono również trzech oskarżonych o to zabójstwo. Czwarty z nich, przebywający w tym samym zakładzie, nie dotarł.

- Przykro o tym mówić, ale z tego, co się dowiedziałem, to zaginął gdzieś nakaz doprowadzenia - przyznaje sędzia Paweł Pratkowiecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Legnicy. - Odnalazł się dopiero, gdy konwój z pozostałymi oskarżonymi już ruszył do Legnicy.

Sąd wysłał pismo do aresztu z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego oskarżony nie dotarł na rozprawę. Takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko .

Sędzia Pratkowiecki podkreśla, że w tej sytuacji nie może być mowy o winie legnickiego sądu i konwojentów policyjnych.

- Koszty społeczne takiego bałaganu są oczywiste - wyjaśnia prezes Pratkowiecki. - Ta sprawa mogłaby się zakończyć. Proces został przedłużony, a to wymaga ponownego zaangażowania wielu osób.

W areszcie śledczym przy ul. Świebodzkiej potwierdzono, że przebywa tutaj Jerzy G. Co więc się stało, że nie dowieziono go do Legnicy ? - Sprawa jest wyjaśniana - ucina Krzysztof Andres z wrocławskiego aresztu.

Proces bulwersuje z powodu okrucieństwa, w jaki zamordowano człowieka. W listopadzie 2009 roku w studni na ogródkach przy ul. Poznańskiej znaleziono zwłoki 52-letniego Ryszarda P. Miał skrępowane ręce i ślady wskazujące na pobicie.

Zatrzymano jego czterech znajomych: Stanisława B. (53 lata), jego rówieśnika Stanisława Ł. oraz o dwa lata młodszych Jerzego G. i Witolda P. Proces rozpoczął się w czerwcu minionego roku.

Przerażające było to, w jak beznamiętny sposób opowiadali o zabiciu kolegi. Do zbrodni przyznał się jedynie Stanisław B. Skatowaną ofiarę oprawcy zawlekli do studni. Ryszard P. jeszcze żył, gdy wrzucili go do wody. Oskarżonym grozi dożywocie.

Zobacz też: W hutach miedzi głosują czy strajkować

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto