Monstrualny szalet przy ul. Wierzyńskiego na osiedlu Piekary w Legnicy nie zostanie rozebrany. Choć na początku tego roku przeznaczono na ten cel 180 tys. zł, to ostatecznie zarówno prezydent, jak i radni postanowili, że lepiej wydać je na nowe przewody wentylacyjne w starych kamienicach.
– Szalet nie stwarza niebezpieczeństwa czy zagrożenia – mówi wiceprezydent Legnicy Jadwiga Zienkiewicz. – Nikt go nie będzie rozbierał. Natomiast jeżeli mieszkanie nie ma odpowiedniej wentylacji, to może dojść do tragedii.
Każdego roku dochodzi w Legnicy do kilkudziesięciu podtruć tlenkiem węgla. Zdarzają się przypadki śmiertelne. Oprócz sprawnych kominów, także bardzo ważna jest wentylacja, zwłaszcza, gdy zakładamy bardzo szczelne okna.
Za 180 tysięcy zł zainstalowane zostaną w ponad 30 mieszkaniach kominki wentylacyjne. Dostaną je lokatorzy poniemieckich kamienic przy ul. Wrocławskiej, Jaworzyńs-kiej, Chojnowskiej oraz Głogowskiej. A co z szaletem?
– Szukamy chętnych, którzy by go wynajęli i prowadzili tam jakąś działalność – wyjaśnia Jadwiga Zienkiewicz. – Zarządca będzie proszony o to, żeby nie stwarzał zagrożenia, a także by dbał o otoczenie. Od rozbiórki ważniejsze jest bezpieczeństwo lokatorów.
Na szalecie przy ul. Wierzyńskiego miała się wspierać kładka dla pieszych nad główną ulicą. Takie plany snuto jeszcze w latach 80. minionego wieku. W szalet wlano więc tyle betonu, że mógłby służyć za schron przeciwatomowy. Zakładano, że przez tę kładkę ludzie będą przechodzili do Centrum Handlowego, które miało być wzniesione w miejscu, gdzie dziś stoi hipermarket Carrefour.
Nie przewidywano, by w socjalistycznym centrum handlowym były ogólnie dostępne toalety. Dlatego wymyślono, że pod przejściem obładowani zakupami mieszkańcy będą mogli wstąpić do szaletu. Z tej wygódki korzystało najwyżej kilkunastu klientów w ciągu dnia. Dlatego przed pięciu laty miasto go zamknęło. Zdążyły już na nim wyrosnąć drzewka. Ale mieszkańców doprowadza do pasji, że przed tą sławojką zbierają się pijacy, a nawet narkomani.
Lokatorzy z osiedla powołali nawet komitet protestacyjny, który domagał się rozebrania budowli.
– Najpierw miasto obiecuje nam, że szalet rozbierze, a potem okazuje się, że będzie tu jakiś klub czy coś innego – mówi Krzysztof Adamowicz. – Już był tutaj pub. Ale było głośno i niebezpiecznie. Trudno. Nadal będziemy walczyć o rozebranie tego szaletu. Nie można przecież tak lekceważyć mieszkańców.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?