To tylko jeden z wielu przypadków lekceważenia wyroków sądowych. - Dzisiaj do pracy miało przyjść 20 osób. Stawiło się tylko 14, a bywa, że brakuje połowy - mówi Maria Balcerek z legnickiego Zakładu Zieleni Miejskiej, który zajmuje się tymi ludźmi.
Każdy ze skazanych ma założoną kartotekę, a w niej zapisuje się, jaką pracę ma wykonać, przez ile dni i godzin. Jeżeli przytrafi się bumelka, jest to odnotowane. W tym tygodniu pani Maria zanosi do sądu osiem wniosków o karę zastępczą wobec tych, którzy zlekceważyli pracę.
Co miesiąc do ZZM zgłasza się mniej więcej setka skazanych na prace porządkowe. Każdy dostaje fartuch, kamizelkę, rękawice i buty. - Wyznaczamy im roboty porządkowe przy sprzątaniu miasta czy grabieniu liści - wyjaśnia Maria Balcerek. - Trzeba ich pilnować, bo nie wszystkim chce się pracować.
Pan Marek przyznaje, że od pół roku sprząta park za długi. - Zostało mi jeszcze 20 godzin - zwierza się. - Ludzie nie wiedzą, że zostałem skazany, ale nie czuję się dobrze przy tej robocie. To wstyd.
Maria Balcerek wyliczyła, że przez pięć lat, odkąd się zajmuje skazanymi, przez firmę przewinęło się pięć tysięcy takich osób.
- Do czerwca minionego roku wiedzieliśmy, że trafili tutaj za jazdę po pijanemu, kradzież prądu czy inne wykroczenia, Po zmianie prawa tego nie wiemy - dodaje Maria Balcerek.
Gdyby było inaczej, to pewna kobieta, która dostała wyrok za kradzieże, nie dostałaby do sprzątania szatni pracowniczej. Wykorzystała to i obrobiła wszystkie szafki. A na czatach stał jej syn.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?