Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Kilimandżaro po herbatce

Zygmunt Mułek
fot: archiwum prywatne
Legniczanka Helena Olszewska-Korzeniewicz zdobyła legendarny szczyt Kilimandżaro. Wyprawa do Afryki była spełnieniem jej marzeń, ale także dobrą szkołą życia

– Bałam się, czy nie dostanę choroby wysokościowej – wspomina Helena Olszewska- Korzeniewicz. – Ale wspinaczkę zniosłam dobrze. Głowa mnie nie bolała, serce było w porządku. Miałam tylko problemy z oddychaniem.

Kilimandżaro jest najwyższą górą Afryki i jednym z najwyższych samotnych masywów na świecie. W jego skład wchodzą trzy szczyty będące pozostałością po trzech wulkanach. Najwyższy z nich ma 5896 m n.p.m. Góra leży w Tanzanii, tuż przy granicy z Kenią.

Pani Helena jest zastępcą dyrektora wydziału zdrowia w legnickim magistracie. Propaguje zdrowy styl życia, którego ważnym elementem są wędrówki górskie.
Z duma pokazuje certyfikat, który dostała po zdobyciu szczytu. Wyprawa na Kilimandżaro to dosyć poważne przedsięwzięcie. Legniczanka wybrała się do Afryki wraz lubińska grupą Wędrowiec. Wcześniej kondycję szykowała w polskich Tatrach.

Przez trzy tygodnie pokonywała po 40 kilometrów dziennie. W Tanzanii takich morderczych tras nie było. Zdobywcy mieli ułatwione zadanie, bo towarzyszyło im 33 tragarzy, którzy nieśli namioty, sprzęt do gotowania, żywność i bagaże.

– Ale na szczyt wchodziliśmy etapami przez cztery i pół dnia – uśmiecha się legniczanka. – Dziennie szliśmy przez pięć godzin pokonując po około 14 kilometrów. Schodziliśmy dwa dni. Gdy człowiek jest niżej, to czuje się lepiej.

Podczas wspinaczki niektórzy uczestnicy, ale tylko panowie, mieli początki choroby wysokościowej: zawroty głowy czy halucynacje. Ale zdobyli górę. Kobiety takich przypadłości nie miały.
Pani Helena jest także pod wrażeniem życzliwości tanzańskich tragarzy.

– Nasz polski przewodnik to nas rozpieszczał – wspomina. – Nigdy rano nie wychodziliśmy z namiotu bez wypicia gorącej imbirowej herbaty, która wspaniale rozgrzewa. Podczas wejścia przewodnik ciągle krzyczał, żebyśmy oddychali ustami. To pomagało, bo człowiek lepiej się dotleniał.

Po zdobyciu szczytu jeszcze przez tydzień odpoczywała w Afryce. Po przyjeździe do Legnicy prawie każdą niedzielę spędza na pieszych wędrówkach, albo jeżdżąc rowerem. – W zeszłym roku zaliczyłam koronę polskich gór – mówi pani Helena. – Intensywnie po górach chodzę od pięciu lat. Lubię czuć się zmęczona gdy wejdę na szczyt.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto