Legnica: Jaki jest los zwierząt w schroniskach

Schroniska są przepełnione, a z roku na rok trafia do nich coraz więcej psów. Co czwarty ginie. Umiera też 30 proc. kotów. Część zwierząt jest rozmyślnie uśmiercana, by zrobić miejsce dla następnych. Brakuje zadaszonych boksów, izolatek, wybiegów, które po deszczu nie zamienią się w bagno z błota i odchodów. Samorządy do minimum redukują swoje obowiązki nadzorcze wobec schronisk. Rzadko interesuje je los zwierząt, które formalnie mają pod swoją pieczą.

Kontrolerzy NIK nie dotarli na Dolny Śląsk. Nie było ich w Legnicy. Gdyby byli, portret polskich schronisk dla zwierząt byłby może odrobinę pogodniejszy. Bo w Legnicy schronisko Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej przy ul. Ceglanej, obliczone na 90 psów i 10 kotów, dba, by w boksach nie doszło do zbytniego zagęszczenia. Obecnie przebywają w nich łącznie 63 psy. Sporadycznie zdarza się, by któryś umarł. Do dyspozycji mają trawiasty wybieg. Chodzą z wolontariuszami na spacery.

Choć dopływ nowych podopiecznych jest znaczny, wiele zwierzaków szybko znajduje nowych właścicieli.

- Miesięcznie przeprowadzamy średnio 20-25 adopcji. A bywały i takie miesiące, kiedy do ludzi trafiało ponad 50 psów - mówi Leszek Boksa, kierownik schroniska. - Sprawdza się szeroka współpraca z wolontariuszami, Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami, fundacjami i mediami.

Wszystkie psy trafiające do schroniska są kastrowane lub sterylizowane, by ograniczyć problem bezdomności zwierząt. Chore i zapchlone leczy się i odrobacza.
Odrobaczone, zdrowe, odkarmione zwierzęta przeznacza się do adopcji. Za psa ze schroniska w zależności od wielkości płaci się od 10 do 30 złotych.

- W ciągu 14 dni można zwrócić do nas zwierzę, jeśli pojawi się jakiś problem (np. alergia u kogoś z członków rodziny lub konflikt z innym domownikiem) - zapewnia Leszek Boksa.