Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnicki Robin Hood, czyli Kajtek z Zakaczawia. Odwiedzamy go w jego mieszkaniu, przypominamy historię

Anna Ickiewicz
Anna Ickiewicz
Kajtka z Zakaczawia znają wszyscy rodowici legniczanie. Nakręcono o nim film i sztukę teatralną. jednak jak sam mówi na Dzielnicy Cudów nigdy nie było króla i nikt tu nie rządził, więc nazywanie go królem Zakaczawia jest powszechnie stosowanym błędem. Odwiedziliśmy Kajtka w jego mieszkaniu, aby przypomnieć historię przestępcy, który pomagał biednym i głodnym dzieciom. Przywitał nas świeżo upieczonymi bułeczkami, na które podajemy przepis. Zobaczcie jak teraz żyje Kajtek. Przypominamy jego barwną historię.

Legniczanom dał się poznać od dobrej i złej strony. W latach 80 był znany jako cinkciarz i łobuz, jednak każdy miał do niego szacunek, bo bardzo angażował się w pomoc biednym dzieciom z Zakaczawia. W przerwach pomiędzy pobytami w więzieniu organizował dla nich zabawy, dawał prezenty. Po zaprzestaniu swojej nielegalnej działalności skupił się na pomaganiu innym. Koncertował również w legnickiej dyskotece Sun Light. Kandydował nawet do Rady Miasta Legnicy, niestety bez powodzenia.

Kajtek sam o sobie mówi, że ma charakter czysto taneczno - rozrywkowy. Dla niego zawsze najważniejsza była muzyka, taniec i zabawa. Jeszcze dziś, gdyby zdrowie mu na to pozwoliło wskoczyłby z gitarą na scenę i zaśpiewał sentymentalnego bluesa. Taneczne choreografie Kajtka wystawiane były nawet we Wrocławiu.

- Powiem tak, w latach 80 i 90 było fajnie, żyło się szybko i wesoło jednak nie wszyscy mieli tak dobrze. Pracowałem wtedy w warzywniaku na Manhattanie, podszedł do mnie chłopiec i zapytał czy może wziąć obite jabłko, bo jeszcze dzisiaj nic nie jadł zainteresowałem się wtedy dziećmi z Zakaczawia. Zacząłem im dawać jedzenie, organizowałem imprezy, zbierałem fundusze na paczki - wspomina Kajtek - Nie byłem święty kilka razy siedziałem w więzieniu, mógłbym dużo o tym opowiadać, ale nie chcę już o tym pamiętać. Pomaganie było fajniejsze. Jeśli nic nie dajesz, a tylko bierzesz jesteś nikim - dodaje.

Ojciec Chrzestny legnickiego bluesa?

Kajtek z Zakaczawia
Anna Ickiewicz

- Scena i muzyka zawsze były dla mnie na pierwszym miejscu. Mam sporą kolekcję płyt analogowych , kaset magnetofonowych oraz płyt CD. Sam piszę teksty do swoich kompozycji. Mam ich całe mnóstwo. Na kartkach, serwetkach, są dosłownie wszędzie. Może uda mi się kiedyś to pozbierać, spisać i opublikować - to moje wielkie marzenie - mówi Kajtek ze łzami w oczach.

Posłuchajcie

Czego Kajtek nie potrafi zrobić?

Kajtek jest samowystarczalny, mówi, że nie potrafi tylko dwóch rzeczy: obsłużyć komputera i naprawić samochodu. Jest w tym sporo racji, bo przywitał nas po staropolsku świeżo upieczonymi bułeczkami na które zdradził nam przepis.

Kajtek z Zakaczawia
Anna Ickiewicz

- Na pół kilo mąki typu 650 daję 1 jajko, łyżeczkę soli, 100g ciepłej wody, 20g drożdży, 150g mleka, troszkę cukru i 50g oliwy. Ciasto wyrabiam około 20 minut i zostawiam do wyrośnięcia około godzinę. Potem formuję bułeczki, układam na blaszce, przykrywam ściereczką i znów zostawiam do wyrośnięcia. Piekę około 20 minut w temperaturze 20 stopni. I najważniejsze po wyjęciu z piekarnika trzeba przeprowadzić strychowanie (spryskać wodą- przyp. red.) - wylicza Kajtek.

Jak mieszka i jakie zbiory zgromadził Kajtek zobaczycie w galerii.

Legnicki Robin Hood, czyli Kajtek z Zakaczawia. Odwiedzamy g...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto