Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Julia Surma z Legnicy skończyła 100 lat! W Legnicy mieszka od 1948 roku, pracowała w Fabryce Fortepianów. Poznaj historię życia stulatki

Klaudia Korfanty
Klaudia Korfanty
Klaudia Korfanty/arch. prywatne
Julia Surma - niezwykle ciepła, inspirująca, uśmiechnięta seniorka z Legnicy, która 20 kwietnia skończyła 100 lat! Rozmawiamy z panią Julią o jej przeszłości i jesteśmy zaskoczeni tym, jak dużo pamięta i jak chętnie analizuje z nami tak dalekie czasy. Przeczytajcie poniżej historię życia 100-letniej legniczanki, a w galerii zobaczcie zdjęcia - również archiwalne.

Julia Surma urodziła się 20 kwietnia 1921 roku. Przeżyła najtrudniejsze czasy w historii, wojnę, walki o niepodległość, rozłamy polityczne. Jej dzieciństwo związane jest z miejscowością Bednarówka koło Stanisławowa (ob. Ukraina) - tam się urodziła i chodziła do szkoły podstawowej. W dowodzie osobistym jako miejsce urodzenia wskazano Związek Radziecki. Do szkoły średniej uczęszczała do Stanisławowa, skończyła edukację w 1938 roku. Wkrótce wybuchła wojna i walka o przetrwanie przyćmiła wszelkie plany młodej dziewczyny, jej radości i marzenia. Pani Julia rozpoczęła pracę w ukraińskiej szkole w Glinkach. Pracowała tam 2,5 roku.

Kiedy rozpoczęła się wojna radziecko-niemiecka pewnego dnia (Niemcy) wezwali wszystkich nauczycieli. Mieli ich gdzieś przenieść, miały być lepsze warunki. Ja i moja koleżanka nie stawiłyśmy się. Nauczycieli, którzy przyszli wywieźli do Majdanu i wszystkich wystrzelali - z trudem wspomina pani Julia.

Czasy wojny były burzliwe, wspomnienia pani Julii są, mimo chaotyczności, bardzo wyraźne. Pamięta ciągły strach i odgłos strzałów świstający nad jej głową. Dokładnie pamięta pociąg towarowy, którym uciekali na zachód, to, że był ciasny i jeden wagon przeznaczony był dla trzech rodzin i to, że jeśli ktokolwiek próbował wskoczyć na doczepkę na wagon, został rozstrzelony przez Rosjan.

Julia Surma była członkiem Armii Krajowej. Prowadziła działalność na terenie Bednarówki, Św. Józefa, Św. Stanisława w obrębie Kołomyi. Komendantem był Jungers, który został zamordowany przez Ukraińców.

Działaliśmy w grupach trzyosobowych, niewiele wiedząc o swoich kolegach. Pełniliśmy warty w obronie przed bandami UPA. Pamiętam rzeź w Lipniku. Na miejsce dojechałam z ks. Olendrem i kierownikiem szkoły Jaworskim. Ocalała tylko jedna osoba, której udzieliliśmy pomocy. Były to straszne czasy, o których wolę nie pamiętać.

Pociągiem dostała się do Kędzierzyna-Koźla, tam udało jej się zdobyć pracę na poczcie. Jej rodzice trafili do Kunic, jednak nie radzili sobie bez córki. Więc po pewnym czasie przeniosła się do rodziców. Był to 1947 rok. Tam poznała męża (oboje pracowali w WZGS), w 1948 roku wzięli ślub w kościele pw. św. Trójcy i zamieszkali w Legnicy.

Do tej pory pamiętam smak naszego weselnego, orzechowego tortu. Gdzieś nawet mam jeszcze przepis! - wyznaje pani Julia.

W tym okresie wróciły problemy pani Julii z płucami - jako nastolatka miała zapalenie płuc, krótko po ślubie dopadła ją gruźlica, przebywała na oddziale zakaźnym w szpitalu w Legnicy na dawnej ulicy Polnej (ob. Daszyńskiego), a także w szpitalu we Wrocławiu. Rok spędziła na urlopie chorobowym. Nie wróciła już do pracy w WZGS. W 1950 roku urodziła pierwszego syna Jerzego, półtora roku później drugiego - Janusza. Lata dzieciństwa swoich dzieci w pełni poświęciła ich wychowaniu.

Pani Julia wróciła do pracy w 1960 roku - rozpoczęła pracę w Szkole Muzycznej w Legnicy, wówczas pod sterami Piotra Jagiełły. Stamtąd została jeszcze w tym samym roku przeniesiona do Fabryki Fortepianów. Przepracowała tam 18 lat (do emerytury) i została pierwszą kobietą na stanowisku kierowniczym - objęła władzę nad działem administracyjno-gospodarczym.

W 1998 roku razem z mężem świętowali 50-lecie małżeństwa. Pięć lat później jej mąż zmarł:

Wtedy się załamałam. Po śmierci męża nie chciałam dalej żyć, ale Pan Bóg dalej trzyma mnie przy życiu.

Pani Julia ma dwie wnuczki i jednego wnuka, a także dwoje prawnuków i dwie prawnuczki - najmłodsza ma pięć lat. Jej synowie już nie żyją, zajmuje się nią oddana synowa.

Zapytaliśmy panią Julię, co robić, żeby dożyć do setki.

Wszystko! Ja robiłam wszystko, pracowałam, kopałam w ogródku, szydełkowałam. Zawsze miałam jakieś zajęcie. Byłam ciągle aktywna.

Okazuje się jednak, że ważne mogą być też geny - pani Julia wraz z synową wymieniają kilka kobiet z rodziny, które dożyły do setki lub ponad 90 lat.

Zdrowie pani Julii dopisuje, czuje się dobrze, choć w 2013 roku z powodu upadku w domu złamała obie nogi, poruszała się przy pomocy balkoniku, a od września 2020 roku nie może wstać z łóżka. Jeszcze dwa lata temu pani Julia czytała mnóstwo książek, jej umysł wciąż jest niezwykle sprawny. Niestety nagle jej wzrok zaczął się psuć, teraz widzi jedynie kontury, o czytaniu nie ma mowy. Podobnie ze słuchem.

Kilka dni temu pani Julia otrzymała list od prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, z którym dumnie pozuje. Została wielokrotnie uhonorowana za zasługi, otrzymała m.in. Krzyż Armii Krajowej, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a także Odznakę Weterana Walk o Niepodległość.

Na pytanie co jest najważniejsze w życiu, pani Julia bez wahania odpowiada:

Synowa. Bez niej nie dałabym rady, wszystko byłoby trudniejsze.

Jaki z tego morał? Najważniejsze jest to, dzięki czemu jesteśmy silniejsi, co nas wzmacnia i sprawia, że nasze życie jest lżejsze.

Pani Julii życzymy kolejnych lat przeżytych w zdrowiu i w szczęściu, wsparcia i miłości rodziny oraz radości z każdej chwili!

Julia Surma z Legnicy skończyła 100 lat! W Legnicy mieszka o...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto