Stronie Śląskie może poszczycić się wieloma walorami turystycznymi, krajobrazowymi czy wypoczynkowymi i to przez cały rok. Kiedyś miasteczko przemysłowe (huta szkła, kamieniołomy, przemysł drzewny i inne drobniejsze) a dziś miejscowość niemal nie do poznania, bo od lat jest turystyczną mekką odwiedzaną przez coraz liczniejsze rzesze turystów spragnionych spokoju, natury, białego szaleństwa zimą i wakacyjnych kąpieli nad uroczo położonym zalewem, którzy oprócz tego mogą korzystać z szeregu atrakcji od Jaskini Niedźwiedziej poczynając na trasach rowerowych, szlakach turystycznych i wielu innych kończąc. Za każdym razem jest coś nowego do odkrycia a inwestorzy i lokalni włodarze nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. To bardzo cieszy.
W ten nieprzenikniony teren, w wielu miejscach jeszcze dziki i nie rozdeptany tłumem, w globalnej rzeczywistości, chcąc nie chcąc, weszły popularne markety czy sklepy znanych sieci, ku uciesze mieszkańców i turystów, ale ku zmartwieniu lokalnych handlarzy na targowiskach i sklepikach, które jak wszędzie, nie wytrzymują tej konkurencji.
Niestety, ogromny przemiał masy ludzkiej poszerzonej znacznie o spragnionych wyrwania się z pocovidowego więzienia turystów oraz (prawdopodobnie) coraz większe problemy kadrowe pracodawców ze znalezieniem odpowiedniej liczby personelu są przyczyną spadania jakości, doprowadzania do granic wytrzymałości fizycznej i psychicznej pracowników i obrazków z jakimi zetknął się internauta Wojtek. Zdjęcia prezentujemy w naszej galerii.
W jednym ze strońskich marketów sfotografował warzywa, którym daleko było do pierwszej świeżości, ba w odpychający sposób zniechęcały do zakupów.
Wojciech: Duża ilość turystów swoją drogą, ale takie ilości gnijących warzyw w Strońskiej biedronce to przesada. Nie wspominając już o zapachu i ilości owadów przy przebieraniu resztek. I nie, to nie są świeżo uszkodzone produkty
Mieszkańcy komentowali
Krystian: na sklepie jest kierownik, funkcyjna i pracownicy to po pierwsze. Po drugie z autopsji wiem że jak się zgłasza to nie dociera bo po prostu te dziewczyny nie wiedzą gdzie mają ręce włożyć. Ostateczność to sanepid lub inspekcja pracy ale znając realia to nie właściciel poniesie karę tylko pracownicy. I tak w kółko.
Marta: Gdzie nie pójdę do Biedronki to widzę tam mnóstwo zepsutej żywności. Jeszcze nie spotkałam się z „nieskalaną” Biedronką.
Nikt nie twierdzi, że pokazane warzywa w takim stanie trafiły na półki sklepowe ale coś z tym zrobić by wypadało. W końcu klient nasz pan.
Wysłaliśmy zapytanie do firmy z prośbą o komentarz. Czekamy na odpowiedź i interwencję w tej sprawie.
Fot. Wojciech Klimczak
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?