Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dodatkowe zajęcia dla uczniów w soboty i niedziele? To możliwe! Przeczytaj rozmowę z kuratorem oświaty

Robert Migdał
Robert Migdał
Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty
Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty fot. Piotr Krzyżanowski
Z Romanem Kowalczykiem, dolnośląskim kuratorem oświaty, rozmawia Robert Migdał

Czas pandemii był, i jest, bardzo trudny. Zarówno dla uczniów, dla ich rodziców, jak i dla nauczycieli.

- Wyjątkowo trudny. To był czas nadzwyczajny. Jest takie chińskie powiedzenie: "obyś żył w ciekawych czasach". No to właśnie my praktykujemy te ciekawe czasy.

Jednak epidemia nie skończyła się.

- Musimy być czujni, musimy być wrażliwi, bardzo się pilnować, po to, żeby wrócić do normalności i zdusić koronawirusa całkowicie. Trzecia fala pandemii pokazała nam, jak może być niebezpiecznie: podniosła się przecież bardzo wysoko. Na szczęście opadła - to jest efekt masowych szczepień i samodyscypliny ogółu społeczeństwa oraz efekt obostrzeń, które przyczyniły się do tego, że zachorowań jest mniej.

Rozumiem, że popiera Pan szczepienia i uczniów, i nauczycieli.

- Jak najbardziej. Sam się zaszczepiłem i jestem orędownikiem szczepień przeciwko koronawirusowi. To droga do normalności...

Ta normalność wywróciła nam się do góry nogami kilkanaście miesięcy temu.

- To było wielkie zaskoczenie dla wszystkich, kiedy to grubo ponad rok temu musieliśmy przejść na nauczanie zdalne. Nie ma się co tu czarować i opowiadać bajek, że wszyscy byli przygotowani i wszyscy mieliśmy w brud sprzętu, bo to nie jest prawda. Nauczanie zdalne z natury swojej było kierowane do osób dorosłych, mało kto z nauczycieli w systemie oświaty miał doświadczenia z nauczaniem zdalnym, a ze sprzętem też bywało bardzo różnie. Poza tym nie cała kadra była "oblatana" w świecie cyfrowym, tak jak młode pokolenie

Choć i to młode pokolenie, mówię o uczniach, też miało potężne problemy z przestawieniem się na naukę online. I do zmiany sposobu życia, nauki - do tej pory uczniowie byli przyzwyczajeni do spotykania się w grupie rówieśników, do kontaktów z nauczycielem twarzą w twarz. Nagle tego zabrakło.

- Szkoła jest miejscem wyjątkowym, bo jest miejscem spotkań ludzi.
To nie jest fabryka, ani biuro - tu nie da się zarządzić, że zrobi się skany, wyśle je mailem i po sprawie. Szkoła jest miejscem, gdzie dorośli, kadra, nauczyciele, wychowawcy, dyrektorzy prowadzą młodzież do dorosłości - oni budują relacje. Nie ma dobrej edukacji bez dobrych relacji. Szkoła - owszem - to jest instytucja, szkoła to są przepisy, procedury. Wszystko zgoda. Ale dla mnie szkoła to przede wszystkim wspólnota i międzyludzkie relacje. I ta wspólnota, wskutek oddalenia, nauczania zdalnego, została nadwątlona. Utrzymywaliśmy relacje, bo przecież widzieliśmy się na ekranie komputera, słyszeliśmy się, ale tym niemniej jednak to nie było to samo, co bezpośredni kontakt. Młodzież i dorośli bardzo tego potrzebujemy wszak człowiek jest istotą społeczną. I to był ten wielki minus nauki zdalnej.

Trzeba jednak przyznać, że moment epidemii przypadł na taki czas kiedy mieliśmy odpowiednie technologie, kiedy te możliwości techniczne pozwoliły uczniom kontynuować naukę. 20 lat temu by było gorzej...

- Racja. Ale nie kryjmy też tego, że nie wszędzie było doskonale. Trzeba było zbierać doświadczenia, podciągać się jeśli chodzi o umiejętności komputerowe i szybko dokupywać sprzętu, ale na szczęście z każdym dniem było coraz lepiej - mieliśmy możliwości komunikowania się. Wcześniej nikt się specjalnie nie interesował, jakie są platformy do rozmów, do spotkań online i mało kto to wcześniej praktykował. A teraz musieliśmy to zrobić naraz i w masowej skali. I każdy tu oczywiście dołożył swoje - samo Ministerstwo Edukacji Narodowej w porozumieniu z Ministerstwem Cyfryzacji wydało 380 milionów złotych, jeszcze w poprzednim roku szkolnym i w tym dołożono jeszcze kilkadziesiąt milionów - na zakup sprzętu komputerowego. Pomogły samorządy, różne fundacje, stowarzyszenia. Chodziło o to, że skoro już musimy uczyć zdalnie to żebyśmy to robili możliwie profesjonalnie, żebyśmy mieli sprzęt, żebyśmy nie ograniczali się jedynie do telefonu, czy do wysłania jedynie maili. Żeby te zajęcia - owszem, w przestrzeni wirtualnej - ale żeby jednak w komunikacji z uczniem zostały przeprowadzone.

Te zajęcia online to był dodatkowy stres i dla uczniów, i dla nauczycieli. Oprócz tego, że wirus szalał dookoła nas, to trzeba było przystosować się do nowej, szkolnej rzeczywistości. Nauczyciele zmienić swoje podejście do uczniów, uczniowie do nauczycieli.

- Znaleźliśmy się w absolutnie nowej rzeczywistości. Dlatego my, jako kuratorium, jako organ nadzoru pedagogicznego, przyjęliśmy taką politykę: mniej kontroli, mniej sprawozdawczości. Oczywiście jeśli ministerstwo oczekiwało pewnych informacji o sytuacji w szkołach, przedszkolach i placówkach, to zbieraliśmy te dane, ale nie dokładaliśmy, jako kuratorium od siebie, uciążliwości biurokratycznych. Wychodziliśmy z takiego założenia, i dalej hołdujemy takiemu przekonaniu, że energia nauczycieli i dyrektorów, którzy są na pierwszej linii, potrzebna jest w kontakcie z uczniem. I również w kontakcie z rodzicem - bo utrzymywanie żywego kontaktu z domem ucznia, motywowanie, wsparcie rodziców nie było błahą sprawą. Ja w czasie kilkunastu ostatnich miesięcy wysyłałem co jakiś czas korespondencję, listy, do dyrektorów, nauczycieli, do rodziców, do uczniów - one miały charakter informacyjny, ale też charakter motywujący. Uznałem, że w tym trudnym czasie trzeba dodawać skrzydeł, trzeb podbudowywać, a nie dobijać np. biurokracją. Wszak kiedy żołnierze maszerują pod górę, to nie dokłada się im kamieni do plecaka. Sam byłem dyrektorem, sam byłem nauczycielem, więc doskonale wiem, jak to jest. W czasie pandemii nauczyciele i dyrektorzy powinni najwięcej czasu poświęcać na zajęcia dydaktyczne, na wychowanie, bo nawet w tym trudnym czasie szkoła nie może abdykować z wychowania.

Jak Pan ocenia te ostatnie miesiące w szkolnictwie?

- Moja ocena tego, co się wydarzyło, jest pozytywna. Myślę, że stanęliśmy na wysokości zadania. Choć niektórzy powiedzą: "było różnie" i jego doświadczenia indywidualne będą negatywne. Oczywiście, że nie zrealizowaliśmy wszystkich oczekiwań i nie spełniliśmy wszystkich marzeń, ale trzeba patrzeć, jaki był punkt wyjścia i jak sytuacja w szkołach wygląda teraz. Uważam, że przez ten ostatni rok przybyło wiedzy, przybyło doświadczenia, przybyło praktycznych umiejętności. Dzisiaj, gdyby nie daj Boże podniosła się kolejna fala tej epidemii, albo gdyby pojawiła się jakaś inna epidemia, to my już wiemy więcej, potrafimy więcej: jesteśmy dużo bardziej przygotowani na takie wypadki. Oczywiście nikt do końca nie wie, jakie skutki ta długotrwała izolacja przyniosła.

Pewnie będą braki w wiedzy, pewnie będą zaległości.

- Tak, ale to jest wyzwanie, przed którym stoimy. Od 31 maja cały system funkcjonuje normalnie, wróciła nauka stacjonarna do szkół i dopiero teraz, po tym powrocie do szkolnych murów, będzie się okazywało, jaka jest rzeczywista skala tego problemu z zaległościami wśród uczniów.
Jednym zadaniem, które przed nami stoi, jest uzupełnienie tych braków w zaległościach. Druga kwestia - też nie błaha - to jest to, że po tych wielu miesiącach izolacji, siedzenia w domu, tkwieniu przy komputerze, przy którym odbywały się zajęcia, no a później przy tym samym komputerze trwało odrabianie lekcji - młodzież podupadła i psychicznie, i fizycznie.
Ministerstwo Edukacji i Nauki prowadzi - od samego początku pandemii - - badania w tej sferze. Jedna z uczelni warszawskich, na dużych próbach, wielotysięcznych, cyklicznie bada kondycję, zachowania, poglądy, pyta o rozmaite opinie - zarówno uczniów, nauczycieli jak i rodziców. I z tych badań jednoznacznie wynikało i wynika, że ta kondycja psychofizyczna naszych uczniów pogarsza się: że jest wiele rozterek, że ludzie mają różne obawy, że rośnie apatia, że rosną lęki. Że im dłużej trwa to siedzenie w domu i przy komputerach - tym gorzej. Niemała część nauczycieli deklarowała też swoje przypadłości i swoje obawy. I doszliśmy do jednego bardzo prostego wniosku, że trzeba w te pędy wracać do szkół - jeśli tylko sytuacja epidemiczna na to pozwoli.

Tu i ówdzie pojawiały się głosy, że po co wracać do szkoły, skoro zostało raptem parę tygodni nauki - to lepiej dokończmy na nauczaniu zdalnym, po co dzieci stresować.

- Jestem zupełnie innego zdania podążając za podpowiedzią fachowców, psychologów, pedagogów, którzy uważają, że liczy się każdy dzień spędzony w szkole, bo nauka stacjonarna jest bardziej efektywna. Działa tutaj też pewien mechanizm psychiczny: im dłużej nie uczestniczymy w zajęciach stacjonarnych, tym bardziej rośnie lęk przed nimi. A i tak on nas nie minie - od 1 września chcemy wrócić, bo warto, bo trzeba wrócić do normalnego życia, do normalnego komunikowania się, do budowania relacji, do budowania wspólnoty, do socjalizowania młodzieży. A dzieci i młodzież wyjątkowo bardzo pragną kontaktu z rówieśnikami. Dlatego też popierałem decyzję o jak najszybszym powrocie do nauczania stacjonarnego. Trzeba zespoły klasowe integrować i miękko, mądrze i rozsądnie przyzwyczajać do tej normalności, uczyć relacji, odbudować się psychicznie i fizycznie, pozytywnie umotywować dzieci i młodzież, a dopiero później wymagać, podsumowywać. Stąd moje podpowiedzi, żeby raczej tę wiedzę diagnozować bez wystawiania stopni, żeby się zorientować, w którym miejscu klasa i poszczególni uczniowie są jeśli chodzi o wiedzę i umiejętności. Żeby pozwalać poprawiać swoje oceny tym, którzy tego chcą.

A co ze sprawdzianami?

- Rozsądnie. Dla jasności - nie byłem zwolennikiem poglądu, żeby sprawdzianów w ogóle nie było po powrocie uczniów do szkoły. Bo szkoła to nie jest tylko miejsce towarzyskich spotkań, dobrych relacji, ale też konkurencji, jakiejś rywalizacji, jakiegoś obowiązku. My też uczymy dzieci obowiązków, bo kiedy wejdą w życie dorosłe to zmierzą się z obowiązkami rodzinnymi, zawodowymi i obywatelskimi. Więc odpowiedzialne przygotowanie do życia dorosłego polega też na tym, że mówimy, praktykujemy w szkole obowiązki. Wobec tego zwróciłem uwagę, że pisemne sprawdzanie wiedzy i umiejętności musi się odbywać w zgodzie ze statutami szkół i wewnątrzszkolnymi systemami oceniania, gdzie najczęściej mowa jest o tym, że dużych sprawdzianów, w jednej klasie, z kilku działów, może być 2 albo 3 w tygodniu. I chwalić Boga nie mamy negatywnych sygnałów, a mamy raczej te pozytywne. Nauczyciele powinni teraz motywować, budować relacje, i realizować podstawy programowe. A za chwilę dojdzie czas klasyfikacji i wystawiania ocen, który każdego roku jest stresujący, a co dopiero teraz, po takim długim czasie nauki zdalnej.

Ocenia Pan te ostatnie miesiące w szkolnictwie na plus?

- Moim zdaniem dobrze się dzieje w szkołach na Dolnym Śląsku, a nauczyciele stanęli na wysokości zadania w czasie zdalnego nauczania i powrotu do szkół. I ten powrót do szkół nie owocuje skargami, pretensjami, jakąś lawiną maili do kuratorium, więc myślę, że idzie to w dobrą stronę i że wykonujemy - jako kadra pedagogiczna na Dolnym Śląsku - dobrą pracę. Ani uczniowie, ani nauczyciele, ani rodzice nie zmarnowali tego czasu zdalnej nauki. Robiliśmy to, co jest możliwe. To jest takie credo na trudne czasy. Bo jeżeli się przyjmie i wpadnie w pułapkę perfekcjonizmu, że trzeba zrealizować całość podstawy programowej, że uczniowie będą mieli same dobre oceny - tak nie było i tak nie będzie, szczególnie w tym trudnym czasie nauki zdalnej i braku codziennego kontaktu, bardzo psychicznie dolegliwego. Powinniśmy raczej skoncentrować się na pozytywach, oczywiście nie tracąc z pola widzenia tych negatywnych skutków pandemii koronawirusa w oświacie. Ja wolę widzieć tę szklankę w połowie pełną a nie w połowie pusta. Chcę powiedzieć też o wysiłku, który został włożony, a to był wysiłek niemały. Wkładali go uczniowie, rodzice, którzy mieli też swoje rozterki, bo pewnie zdarzało się że w rodzinach były choroby a i niekiedy śmierć, to musiało się odbijać na psychice i kondycji wszystkich. Podobnież nauczyciele. Myślę, że zrobiliśmy w tym czasie dużo i wolę na tym się koncentrować, niż na tym, że nie zrobiliśmy wszystkiego. Apelowałem: "Róbmy to, co jest możliwe". "Róbmy możliwie dobrze".

Powrót uczniów do szkoły nie jest jednorazowym procesem.

- To jest tak, jak z zawodnikiem, który wraca po kontuzji. Tego zawodnika trzeba odpowiednio wprowadzać, stopniowo obciążenia treningowe muszą rosnąć, zanim się zawodnika wystawi w kadrze na mecz. Zanim wejdzie na boisko, to musi jednak trochę czasu minąć. Dlatego musimy sobie dać ten czas i mądrze tych uczniów wprowadzać. I warto byśmy byli dla siebie dobrzy - dotyczy to także nauczycieli, bo oni też odczuwali presję i część też ma obawy jeśli chodzi o powrót do nauki stacjonarnej. Musi być więc wzajemne wsparcie wszystkich uczestników naszej dolnośląskiej oświatowej rodziny.

Jakie wyzwania czekają i uczniów, i nauczycieli w najbliższym czasie?

- Kiedy nauczyciele zaczną pytać, kiedy porobią sprawdziany, kiedy zrobią diagnozy, kiedy zaczną wprowadzać nowy materiał w oparciu o poprzedni materiał, to wtedy może się okazać, że część uczniów nie rozumie, nie umie, nie wie czegoś i to w takich przedmiotach, w których buduje się wiedzę stopniowo, z lekcji na lekcję - jak np w matematyce. I wtedy trzeba będzie to cierpliwie, mądrze uzupełniać. I tutaj w sukurs przychodzi Ministerstwo Edukacji, które proponuje, żeby już w czerwcu, ale także na początku nowego roku szkolnego 2021/2022 przeznaczyć dla szkół 187 milionów złotych na zorganizowanie zajęć dodatkowych - one będą płatne dla nauczycieli, a dla ucznia będą dobrowolne.

Jeżeli uczeń będzie czuł, że potrzebuje się z czegoś "podciągnąć", albo nauczyciel powie rodzicowi - tu syn lub córka mają problem, trzeba podszkolić, to wtedy te zajęcia będą uzupełnieniem nauki w szkole?

- Szkoła będzie miała ofertę tych zajęć dodatkowych, które pozwolą - przynajmniej w jakiejś części - uzupełnić braki.

Czy ta oferta wystarczy?

- Może nie wystarczyć. Może się okazać, że potrzebny jest też wysiłek samorządów, o co za każdym razem grzecznie proszę, bo samorządy finansowo "robią bokami", ale dzisiaj mamy sytuację na tyle szczególną, że jeśli włodarze gminy, powiatu, uznają że warto wyłożyć skromne, ale dla każdej szkoły bardzo istotne środki na to, żeby wzmocnić państwową ofertę, to temu przyklaśniemy i za to gorąco dziękujemy.

Są już takie sygnały z samorządów: "Tak, pomożemy"?

- Tak np. samorząd w Lubinie, mówię tu o panu prezydencie, miał taki pomysł, że kiedy uczniowie wrócą stacjonarnie do szkół, to żeby organizować im wycieczki jednodniowe, na początek, po to, żeby zintegrować środowisko. I prezydent jest gotów za takie wycieczki zapłacić. To są taki pomysły, które się rodzą, na które czekamy.
Poza tym jeśli nauczyciel jakiegoś przedmiotu zobaczy, że jego klasa radzi sobie słabo, to zakładam, ufając w kompetencje i serce kadry pedagogicznej, że w niejednej szkole nauczyciele zostaną po godzinach i dołożą coś od siebie. Tu nie będziemy wydawać żadnych nakazów, ale możemy poprosić. Wierzę jednak, że taka pomoc będzie - tu przemawia moje dyrektorskie doświadczenie - wszak byłem 17 lat dyrektorem LO nr 17 im. Agnieszki Osieckiej we Wrocławiu. Za moich czasów niejeden nauczyciel, przygotowując uczniów do matury, albo widząc, że coś im słabo idzie z kluczowych przedmiotów, decydował się parę lekcji poświęcić na to, żeby grupa się podciągnęła. I nie oczekiwali nagrody, choć ja ich jako dyrektor zawsze nagradzałem - albo dodatkiem motywacyjnym, albo widziałem ich jako kandydatów do nagrody dyrektora, kuratora, czy ministra. Dyrektor ma więc możliwości podziękowania im za dodatkową pracę.

Nie samą nauką uczeń żyje. Dla rodziców bardzo ważna jest sprawa kondycji psychicznej dzieci i młodzieży.

- Tutaj wielka jest rola pedagogów, psychologów, którzy pracują w szkołach. Prosiliśmy samorządy, żeby w tym trudnym dla nich finansowo czasie utrzymały te etaty: żeby nie było sytuacji, w której uczniowie wracają z problemami wynikłymi z izolacji w czasie pandemii, a tu część pedagogów i psychologów została zwolniona. I na szczęście nasz postulat został wzięty pod uwagę. Liczba psychologów i pedagogów została generalnie utrzymana. A nawet tu i ówdzie zwiększona.

Ale sam pedagog i psycholog nie wystarczą.

- Postawieniem psychicznym ucznia na nogi muszą się zajmować wszyscy nauczyciele w szkole, z dyrektorem na czele, wszak każdy nauczyciel jest wychowawcą. Do pomocy będą się też włączać poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Musimy dać uczniom czas na odnalezienie się w grupie, nie możemy ich przydusić od samego początku sprawdzianami, musimy im zorganizować jakieś zajęcia integracyjne. Kadra pedagogiczna powinna dać uczniom dużo serca, wyrozumiałości. Cała sztuka naszego pedagogicznego zawodu polega na tym, ze trzeba w nim łączyć serdeczność z wymaganiami. A w tym trudnym czasie - więcej musi być serca niż obowiązków.

A co z kondycją fizyczną uczniów? Ona też podupadła...

- Nauczyłem się nowego słowa, które wcześniej było mi nieznane: hipokinezja, czyli długotrwała bezczynność ruchowa. I wielu uczniów niestety ona dotknęła. To wielogodzinne siedzenie przed komputerem, w domu... Rozwiązanie, które zaproponowało Ministerstwo Edukacji i Nauki to jest projekt "Aktywny powrót uczniów do szkół po pandemii" w skrócie "WF z AWF". We współpracy z Akademiami Wychowania Fizycznego w całej Polsce realizujemy projekt, który polega na tym, że AWF-y będą szkolić nauczycieli Wychowania Fizycznego oraz nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej w klasach 1-3. Będą uczyć teoretycznie i praktycznie. Zgłaszają się chętni: kilka tysięcy osób już się zapisało na takie szkolenie - odzew jest spory. Sensem tego projektu jest to, że będą uruchamiane i w czerwcu i we wrześniu oraz październiku, dodatkowe zajęcia ruchowe - to nie będą lekcje WF, tylko dodatkowe zajęcia, poza godzinami lekcyjnymi - po południu, może w soboty i niedziele, jeśli będą chętni, maksymalnie w grupach do 20 osób. To będą zajęcia i na sali w szkole, ale i w terenie. Sensem tego pomysłu jest przywrócenie kondycji fizycznej uczniów. Co łączy się z też z poprawą kondycji psychicznej, wszak "w zdrowym ciele, zdrowy duch". Robimy to wszystko, żeby wrócić do normalności, a patrząc na spadki zachorowań, na tempo szczepień, liczę, że 1 września normalnie wrócimy do szkół. Z góry się na ten dzień cieszę!

Rozmawiał Robert Migdał

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto