Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do zagrania w filmie namówiła go mama: "Idź, może to będzie fajna przygoda" - powiedziała

Robert Migdał
fot. Paweł Relikowski
Teodor Koziar, licealista z Wrocławia, zagrał jedną z głównych ról w filmie "Powrót do tamtych dni". Nam opowiada między innymi o tym, jak rozpoczęła się jego przygoda z filmem, co interesuje go w życiu poza aktorstwem i co podobało mu się w latach 90., w których dzieje się akcja filmu. Rozmawia Robert Migdał

Jak zaczęła się twoja przygoda z filmem "Powrót do tamtych dni"?

Wcześniej, przez parę tygodni, chodziłem na zajęcia teatralne we Wrocławiu. I pan, który nas tam uczył aktorstwa powiedział, że są castingi do filmu, który będzie kręcony we Wrocławiu i że warto się zgłosić. To poszedłem, chociaż nie za bardzo chciałem iść, ale mama mnie namówiła: "Idź, może to będzie fajna przygoda". Myślałem, że to będzie trwało chwilę, a zostałem na dłużej - przyszedłem na pierwszy casting, potem zaproszono mnie na kolejny poziom castingu, potem trzeci, czwarty. I nagle stanąłem ramię w ramię z Maciejem Stuhrem i zaczęliśmy grać. Jakoś to tak spontanicznie wyszło…

A dlaczego w ogóle zapisałeś się na te zajęcia teatralne?

Bo spodobało mi się granie. W Centrum Aktywności Lokalnej obok mojego domu na Strachocinie odbyło się "Zdarzenie performatywne" i na scenie grałem w "Twin Peaks" gościa, który się tylko patrzy na ludzi i pyta czy "mają ognia". Podobało mi się patrzenie na reakcję ludzi i chciałem poznać trochę warsztatu aktorskiego, żeby wiedzieć jak to działa. I dlatego poszedłem na te zajęcia teatralne...

Przeszedłeś casting, zostałeś wybrany do roli. A kiedy już dostałeś scenariusz i zacząłeś się przygotowywać do roli, to co było dla ciebie najtrudniejsze?

Poznać, zrozumieć i zagrać ten cały bagaż emocjonalny, które nosi dziecko alkoholika - bo to musiałem pokazać w filmie. Właśnie zrozumienie dziecka, które grałem było najbardziej wymagające.

Jako początkujący aktor grasz w tym filmie ze znanymi aktorami polskiego kina - i Maciej Stuhr, i Weronika Książkiewicz. Pomagali ci na planie zdjęciowym?

Bardzo mi pomagali. Na przykład z takimi technicznymi rzeczami: żeby na przykład odpowiadać kwestią na kwestię, żeby tekst "leciał", żebym już wcześniej miał w głowie to, co faktycznie chcę powiedzieć, Radzili mi gdzie głośniej mówić, gdzie zapauzować, jak wypowiadać dane kwestie. Bardzo mi to ułatwiło pracę, bardzo pomogło.

Dostałeś przyspieszony kurs aktorstwa i to od profesjonalistów.

Tak i to mi bardzo pomogło w pracy na planie.

A jak wyglądała praca z reżyserem - bo to jest film bardzo mu bliski, historia jego dzieciństwa, jego życia jest opowiedziana w tym filmie…

Reżyser Konrad od A do Z wiedział wszystko, co chciał zrobić z tym filmem. Grałem jego samego, z dzieciństwa i bardzo dokładnie mi opowiadał, jak on się wtedy czuł, jak zachowywał. To było bardzo cenne. Poza tym też pani psycholog mówiła mi jak się czuje dziecko - ojca alkoholika, jak to odwzorować, jak zagrać...

Akcja tego filmu dzieje się w latach 90. Dla ciebie ten czas to był jakiś kosmos: nie było komórek, Facebooka. Jak odbierasz tamtą rzeczywistość?

Oj, to był bardzo ciekawy czas, taki napromieniowany kolorami, wielki oddech po historycznej szarości PRL-u. Dla mnie to było bardzo ekspresyjne móc przenieść się w ten czas. Wiele rzeczy mnie dziwiło - na przykład to, że jak ktoś miał klocki Lego, to cała ulica przychodziła popatrzeć, bo to było coś wyjątkowego.

A ten świat bez internetu, z kasetami wideo…

Szokujące. Najbardziej to, że żeby obejrzeć film, to trzeba było najpierw pójść do wypożyczalni, przynieść film do domu, a potem go oddać. I to przewinięty, bo będzie kara (śmiech). A te gry komputerowe? Najprostsze z najprostszych - ale ten świat mnie zaciekawił.

A jak zareagowali na ten film, na twoją rolę, koledzy i koleżanki?

Nie wszyscy jeszcze go widzieli, ale wszyscy proponują, żebym poszedł razem z nimi do kina i patrzył na siebie na ekranie (uśmiech)

Po tym filmie masz kolejne propozycje filmowe?

Co jakiś czas przychodzą maile, zaproszenia, nagrywam scenki i czekam co będzie.

Wiążesz swoją przyszłość z filmem? Spodobało ci się granie?

Skoro raz mi wyszło, to bym chciał to rozwijać. Marzy mi się granie filmach, ale nie chciałbym, być tylko aktorem.

Dlaczego?

Bo nie chciałbym być uzależniony od czekania na telefon z kolejną propozycją zagrania jakiejś roli. Dlatego oprócz grania chciałbym robić w życiu też inne rzeczy.

Jakie?

Z artystycznych rzeczy - pochłonęła mnie gra na pianinie. Gram dopiero od roku: do filmu "Powrót do tamtych dni" musiałem się nauczyć grać na pianinie "Sonatę". Poszedłem na lekcje pianina i nagle okazało się, że to jest coś fajnego, że mi się to podoba. A z poza artystycznych rzeczy bardzo mi podoba się psychologia. Teraz jestem na profilu biologiczno-chemicznym w liceum, więc jestem na dobrej drodze. Chciałbym w życiu łączyć i aktorstwo, i psychologię.

rozmawiał Robert Migdał

Tak chwalą młodego aktora z Wrocławia

„Powrót do tamtych dni” to wyjątkowy list miłosny do lat 90-tych i minionych lat dzieciństwa, ale też trudna historia walki z alkoholizmem ojca. Historia, która wydarzyła się naprawdę w rodzinie reżysera, Konrada Aksinowicza. Na świat spoglądamy oczami 13-letniego Tomka, w którego wciela się Teodor Koziar. To był długi casting, ale od początku wiedziałem, że chłopiec będzie kluczowy – wspomina reżyser. Ostatecznie wybrałem Teodora, który na początku był trochę zamknięty w sobie, nieco wycofany. Trudno było z nim zamienić słowo. Kiedy jednak przychodziły sceny z alkoholem, bardziej w niego wierzyłem niż w ładnego, przebojowego chłopca – mówi Aksinowicz. - Dobrałem mu ekstrawertyków jako przyjaciół, by w pierwszej części nieco przykryli jego nieśmiałość. Zresztą już po drugim dniu byliśmy wszyscy w szoku, jak Teodor się odnalazł na planie. Cały czas miał kontakt z psychologiem dziecięcym, więc rozumiał wszystko, co robi. Ćwiczyłem z nim niektóre sceny, ale potem to on podejmował decyzję. Był bardzo świadomy, rozumiał tę postać.
Weronika Książkiewicz, filmowa mama Tomka, również zachwala współpracę z debiutującym aktorem: Kiedy poznałam Teodora przed zdjęciami, mieliśmy spotkania i próby, był zupełnie innym chłopcem niż pod koniec pracy. Nawiązała się między nami wyjątkowa relacja. Oprócz tego, że jest bardzo zdolnym młodym człowiekiem był świetnie poprowadzony przez Konrada, ale i panią psycholog, pod której stałą opieką był w trakcie zdjęć.
Teodor nie miał doświadczenia przed kamerą przed wejściem na plan, więc „Powrót do tamtych dni” jest dla niego debiutem z wielkim przytupem. Podczas uroczystej premiery reżyser filmu podziękował młodemu debiutantowi ze sceny: „Pamiętaj, że za twoją rolę mam u ciebie ogromny dług wdzięczności, na całe życie” – podkreślił Aksinowicz.
„Powrót do tamtych dni” brał udział w Konkursie Głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, został również doceniony na Tallinn Black Nights Film Festival (PÖFF) 2021 i otrzymał nagrodę YOUTH FILM AWARD w ramach sekcji JUST FILM. Obraz w reżyserii Konrada Aksinowicza jest już w kinach.
(mat. Kino Świat)

"Powrót do tamtych dni". O czym jest film?

Sentymentalny powrót do złotych lat 90. – gdy młodość miała smak gumy balonowej, szacunek kolegów zdobywało się kolekcją klocków Lego, a wyobraźnię Polaków rozpalały kultowe hity na VHS. To właśnie te niezapomniane realia stały się tłem dla poruszającej historii o rodzinie, dorastaniu i ciemnych stronach każdego z nas. W obsadzie filmu Konrada Aksinowicza („W spirali”): Maciej Stuhr, Weronika Książkiewicz, Katarzyna Warnke, Anna Majcher, Sebastian Stankiewicz i debiutujący na dużym ekranie Teodor Koziar.
Jest początek lat dziewięćdziesiątych. Czternastoletni Tomek, mieszka wraz z matką (Weronika Książkiewicz) na jednym z wrocławskich osiedli. Chłopiec, podobnie jak wielu rówieśników, wychowuje się bez ojca, który wyemigrował do USA. Jednak pewnego dnia Alek (Maciej Stuhr) nieoczekiwanie staje w drzwiach rodzinnego mieszkania. Wraz z nim w życiu Tomka pojawiają się: kolorowy telewizor, klocki Lego, buty Nike i wymarzony magnetowid. Szczęście Malinowskich nie trwa jednak długo.
(mat. dystrybutora filmu)

Dramat rodziny z problemem alkoholowym

- Ten film porusza do głębi, zostawia ślad w duszy... w każdym calu prawdziwy, zbudowany na kontrastach. Sentymentalna podróż do lat 90, w jej realiach osadzone beztroskie dzieciństwo w cieniu czającego się zła.  Nałóg ukochanego ojca, jak tornado niszczy wszystko, zmusza do stania się dorosłym. Ale przede wszystkim jest to film o miłości, trudnej, raniącej...miłości za wszelką cenę. Niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny, a z mojej perspektywy ma także wielki potencjał terapeutyczny... – powiedziała po seansie Jagoda Wladoń, dyrektorka Ośrodka Terapii Uzależnień MONAR dla Osób z Podwójną Diagnozą w Wyszkowie
- Mocny film. Właściwie nie film, tylko obrazowy zapis realu, w jakim i w tamte, i w obecne dni, żyją miliony rodzin – mówiła z kolei psycholożka, terapeutka uzależnień dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska
- Poruszający film, który zostaje na długo w pamięci, przedstawia dramat rodziny z problemem alkoholowym. Pyta o najważniejsze rzeczy: wolność człowieka, godność, odpowiedzialność za drugą osobę i granice bezradności – podkreśliła Joanna Lisota, specjalistka z działu ds. rodziny i młodzieży, która w Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych opiekuje się programem pomocy psychologicznej dla dzieci z rodzin.
 
Największe emocje film wywołuje jednak wśród osób, które wychowywały się w rodzinie z problemem alkoholowym i u tych, którzy sami zmagają się z nałogiem. Moja reakcja po filmie? Szczery, głęboki, oczyszczający płacz. Płacz córki, płacz matki, płacz osoby uzależnionej. Płacz pełen wdzięczności i nadziei... wdzięczności za prawdę, wspomnienia i siłę do walki o lepszą przyszłość dla siebie, dla synów, dla wszystkich anonimowych... głęboki, poruszający, rodzący przemianę film. Polecam z całego serca – powiedziała Agata, podopieczna Monaru. Maria, inna pacjenta ośrodka terapeutycznego, dodała również, że po zobaczeniu filmu po raz pierwszy od miesięcy cieszy się, że przebywa z dala od swoich dzieci i podjęła leczenie: Dziękuję za ten film. Jestem wdzięczna losowi, że poprosiłam o pomoc, że moje dzieci nie widzą mnie takiej, że jest dla nas szansa – mówiła poruszona.
(mat. dystrybutora filmu)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto