Największym zainteresowaniem cieszą się – podobnie jak w dużych miastach – mieszkania dwupokojowe, usytuowane na niższych piętrach, z balkonem i dobrą lokalizacją w centrum miasta.
– Jeszcze dwa - trzy lata temu legnickie ceny były zdecydowanie niższe od wrocławskich. Dlatego kupujący często decydowali się na atrakcyjne powierzchniowo lokale w zabytkowych kamienicach, gdzie kwoty wywoławcze potrafiły zaczynać się nawet od 2 000 zł za metr kwadratowy. Dzisiaj takie lokale kosztują co najmniej o połowę więcej i zdecydowanie wolniej znajdują nabywców – przyznaje Katarzyna Subocz z legnickiego biura nieruchomości HomeMax.
Wyznacznikiem atrakcyjności mieszkania staje się nie tylko jego rozkład czy sąsiedztwo, ale przede wszystkim cena. – Nieruchomości w cenie do 200 tys. schodzą na pniu. W legnickich warunkach są to 2-3 pokojowe mieszkania w wielkiej płycie o powierzchni do około 45 m2, ale w dobrej lokalizacji. Kupującym – a są nimi najczęściej młode rodziny - zależy na blisko położonej szkole czy przedszkolu. Nie chcą dojeżdżać do miasta z okolic Legnicy – dodaje.
Czy można zauważyć wpływ pandemii koronawirusa na ceny lokali w Legnicy? Przeglądając oferty biur nieruchomości nie widać na razie zastoju czy nagłego ożywienia. Specjaliści przyznają, że zwiększyła się liczba wirtualnych odwiedzin stron biur nieruchomości, co wynika z większej ilości wolnego czasu potencjalnie kupujących. Jednak liczba zawieranych transakcji jest podobna do tej sprzed pandemii. W najbliższym czasie może wydłużyć się procedura zakupu mieszkań związana z bardziej wnikliwym analizowaniem sytuacji kredytobiorców przez banki. Większość z nich żąda już 20% wkładu własnego i ostrożniej podejmuje decyzje o przyznaniu kredytu hipotecznego.
- Pamiętajmy jednak, że więcej niż połowa mieszkań kupowanych jest za gotówkę. We Wrocławiu to 70% wszystkich transakcji. Obecnie finalizowane są te, które były zaplanowane przed pandemią. Część osób, która rozważała zakup nieruchomości i odłożyła na to środki, decyduje się obecnie na podpisanie umowy, obawiając się inflacji i trzymania pieniędzy w banku – przyznaje Marlena Joks, prezes Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami i Zarządców Nieruchomości. – Proces budowlany trwa około dwóch lat, dlatego nie spodziewałabym się tutaj spektakularnego spadku cen na rynku pierwotnym. Najwięksi operatorzy na tym rynku mają spore banki ziemi, za którą już zapłacili. Przygotowali budowę, zakontraktowali wykonawców oraz materiały budowlane, których ceny nieustannie pną się w górę. Zatem pole do ewentualnego spadku cen mieszkań jest mocno ograniczone. Nie wiemy czy deweloperzy zdecydują się na obniżenie swojej marży czy raczej będą traktować ją jako bezpieczny bufor przed ewentualnymi podwyżkami cen materiałów. Dzisiaj trudno odpowiedzialnie spekulować jak będzie wyglądać rynek za pół roku – dodaje.
Rynek nieruchomości reaguje z opóźnieniem na zmiany gospodarcze, dlatego efekty pandemii mogą być widoczne za kilka miesięcy. Na razie analitycy nie przewidują drastycznego spadku cen. Wpływ pandemii widać natomiast na legnickim rynku wynajmu. Część dużych mieszkań, wynajmowanych przez firmy dla pracowników zza naszej wschodniej granicy, wróciła na rynek.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?