Kiedy na początku lipca Mirosław Mileszko przyjechał wykosić trawę na działce, domek jeszcze stał. Ale gdy tydzień później złotoryjanin pojawił się tu znowu - już go nie było.
- Pusty plac został. Ani śladu po budynku - opowiada Mileszko. - W lipcu zgłosiłem na policji kradzież domu.
- Faktycznie, jest wszczęte takie dochodzenie - potwierdza nadkomisarz Sławomir Masojć, rzecznik prasowy legnickiej policji. - Mamy problem, jak to zdarzenie zakwalifikować, bo choć zgłoszono nam kradzież, dom z definicji jest nieruchomością i trudno go ukraść. Od policji dowiedzieliśmy się, że trop prowadzi do Chojnowskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Potwierdza to pani Maria, która po sąsiedzku uprawia ogródek.
- Przyjechali z administracji i w dwa dni rozebrali - opowiada. - Cegły załadowali na przyczepę. Zabrali. I tyle. ChZGKiM wcześniej administrował budynkami na działce sprzedanej Mirosławowi Mileszce. Urzędnicy przyznają ze skruchą, że rozbiórka to ich dzieło. Jak twierdzą, nastąpiła pomyłka: nie wiedzieli, że w lutym działka zmieniła właściciela. Sądzili, że wciąż odpowiadają za ten kawałek miasta.
Według ChZGKiM budynek był ruderą. Groził zawaleniem. Przyciągał pijaczków, którzy pili w nim tanie wina. W środku bawiły się dzieci, kręciła się młodzież. Słowem, domek stwarzał zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców.
Jeszcze zanim urząd miasta sprzedał działkę Mileszce, ChZGKiM uzyskał dokumentację zezwalającą na rozbiórkę budynku. - Porządkujemy miasto, - wyjaśnia Edward Kośnik, dyrektor zakładu.
Przed przysłaniem ekipy rozbiórkowej na ul. Złotoryjską nikt nie pomyślał, by sprawdzić, czy nie zmienił się właściciel nieruchomości. Głupio wyszło.
- Budynek mam wpisany w akt notarialny, był naliczony od niego podatek - mówi Mirosław Mileszko. - Po tym, jak zniknął, musiałem robić korektę. Zgłaszając kradzież policjantom, Mirosław Mileszko wycenił swą stratę na 40 tys. zł. Potem o zdarzeniu poinformował jeszcze Prokuraturę Rejonową w Złotoryi. Od rozbiórki minęło dwa i pół miesiąca. - Wciąż czekam, aby ktoś z Zakładu Gospodarki Komunalnej się ze mną skontaktował, wyjaśnił, przeprosił - mówi złotoryjanin.
W Chojnowskim Zakładzie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej też trwa wyczekiwanie. Urzędnicy liczą, że to Mirosław Mileszko w końcu zapuka do ich drzwi i będą mogli sprawę załatwić polubownie. Zadzwoniliby, ale nie mają do niego telefonu. Gruz z rozbiórki wciąż leży na terenie bazy ChZGKiM. Zakład jest gotów oddać go prawowitemu właścicielowi.
Legnicka policja ma wątpliwości, ale Polacy już wcześniej dowiedli, że ukraść można wszystko.
W kwietniu bieżącego roku policjanci z Puław zatrzymali sprawców kradzieży drogi zbudowanej z betonowych płyt. W marcu dwóch mężczyzn próbowało ukraść most w Elblągu. Sześć lat wcześniej trzech mieszkańców Zabrza wpadło podczas cięcia palnikami acetylenowymi innego mostu. Kolejny most (długość 200 m, waga 360 ton) został w 2004 roku odnaleziony w punkcie skupu złomu w Gdańsku. Dwóch mieszkańców Lublina rok temu ukradło z poligonu w Jagodnem cztery niesprawne czołgi, służące żołnierzom jako makiety do ćwiczeń.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?