Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cena przetrwania - Za dżinsami z ELPO szalał kiedyś cały kraj.

Zygmunt Mułek
Załoga szwalniczej firmy obawia się, że jesienią zabraknie zamówień.  fot. Piotr Krzyżanowski
Załoga szwalniczej firmy obawia się, że jesienią zabraknie zamówień. fot. Piotr Krzyżanowski
Teraz spółka musi się ratować zwolnieniami pracowników – Nawet nie chce się przychodzić do pracy – żali się młoda szwaczka. – Nie wiadomo, czy będzie wypłata i czy zakładu nie ...

Teraz spółka musi się ratować zwolnieniami pracowników

– Nawet nie chce się przychodzić do pracy – żali się młoda szwaczka. – Nie wiadomo, czy będzie wypłata i czy zakładu nie zamkną

Obecnie około 200 szwaczek pracuje na produkcji i kilkanaście osób w pralni. Miesięcznie szyją i uszlachetniają 50 tysięcy sztuk spodni, spódnic i bluz dla odbiorców w Niemczech i Danii. Ale jesienią zamówienia mogą spaść nawet do 20 tysięcy.
– Od dzisiaj uruchamiamy drugą zmianę – przekonuje dyrektor ELPO Jan Krusieński. – Mamy pełny portfel zamówień. Ale we wrześniu już tak dobrze nie będzie. Dlatego, aby zakład przetrwał, musimy zredukować załogę o 100 osób.
Pracownice odmawiają rozmów z dziennikarzem. Każda chce przetrwać.

A miało być pięknie
Kiedyś Masters przejął ELPO. Ale w listopadzie minionego roku pracownicy produkcyjni z zadłużonej po uszy spółki Masters zostali przekazani z powrotem do reaktywowanego ELPO. Z czystym kontem, bez długów, firma miała szyć odzież pod własną marką, dzierżawiąc maszyny i hale od Mastersa.
Ale już na początku tego roku okazało się, że aby przetrwać, trzeba wysłać połowę załogi na przymusowe urlopy. Dlaczego? – To martwy sezon, bo w tym czasie kooperanci zmieniają kolekcje – mówi dyr. Krusieński. – Inna sprawa, że jest niski kurs euro i zalew odzieży z Chin.
W kwietniu i maju pracowali tylko jeden tydzień w miesiącu za jedną czwartą pensji. Nie wszyscy się na to zgodzili. Niektórzy odeszli z firmy. Druga połowa załogi miała w ten sposób pracować we wrześniu i październiku. Teraz jednak okazało się, że mogą pójść na bruk. Dyrekcja uprzedziła już o tym związki zawodowe. – Zawiadomienia o zwolnieniach wysłaliśmy profilaktycznie – zastrzega dyrektor ELPO Krusieński. – Ale może zdobędziemy zamówienia i redukcja nie będzie konieczna.
– Zamiar zwolnienia pracowników nie bulwersuje mnie – mówi Jerzy Morawski z działu interwencji w Zarządzie Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ Solidarność w Legnicy: – Sytuacja jest zła. Jeżeli firmy nie stać na zatrudnienie ludzi, to niech lepiej ich zwolni i wypłaci odprawy. Gorzej by było, gdyby pracowali i nie dostawali pensji. A tak mogą sobie znaleźć inne zajęcie.

Handel zamiast szycia
Masters obecnie zatrudnia niewiele ponad 20 osób. Nowy prezes Paweł Pliszka buduje nową strategię firmy i próbuje ją uleczyć.
– Wraz z przekazaniem zatrudnionych na produkcji innemu pracowdawcy spółka zmieniła swój profil – mówi prezes Pliszka. – Wyprzedaż wyrobów gotowych, wynajem wolnych powierzchni magazynowych, a także sprzedaż maszyn i urządzeń oraz inne działania pozwolą wkrótce na uzyskanie równowagi finansowej. •

Dżinsowa historia
ELPO było największym producentem odzieży w Legnicy. Pracowało tutaj nawet 2500 osób. Na początku lat 90. XX w. firma została sprywatyzowana i weszła na giełdę. W 1999 r. ze względów marketingowych zmieniła nazwę na Masters. Stworzyła nawet sieć 100 firmowych sklepów.
Ostatni zlikwidowano kilka dni temu w Legnicy.**

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto