Autor: Tomasz Dębek (AIP)

2017-03-24, Aktualizacja: 2017-03-24 12:51

"Lepiej, byś tam umarł". Twardoch rozmawiał z Chalidowem

- To szczera rozmowa o życiu człowieka. Sport to tylko jeden z jego elementów - mówi Mamed Chalidow o książce „Lepiej, byś tam umarł”. Wywiad-rzekę z gwiazdą MMA przeprowadził pisarz Szczepan Twardoch. - To książka o fascynującej historii wojownika z Czeczenii, który pokochał Polskę - mówi.

Z legendą polskiego MMA rozmawiał Szczepan Twardoch, pisarz i publicysta, autor m. in. „Morfiny”, powieści nagrodzonej w 2012 roku Paszportem „Polityki”.

- Rozmowa była tym lepsza, że prowadził ją Szczepan Twardoch, chyba najlepszy pisarz w Polsce. Jesteśmy w tym samym wieku, fajnie się nam gadało. Potrafiłem się przed nim otworzyć. Mam nadzieję, że powstało coś fajnego - podkreśla 36-letni Chalidow.



- Lubię wpadać na fajne pomysły, ale ten na książkę niestety nie był mój. Wpadł na to wydawca. Kiedy Mamed się zgodził, mnie zaproponowano, bym był rozmówcą. Chętnie się na to zgodziłem. Mamed to ciekawa postać. Poza tym interesują mnie sporty walki. Wywiadu z piłkarzem bym nie zrobił, bo piłka nożna w ogóle mnie nie interesuje i nie mam o niej zielonego pojęcia - podkreśla Twardoch.

I przyznaje, że ich rozmowy trudno nazwać pracą.
- Siedzieliśmy sobie w Olsztynie, w ładnej restauracji nad jeziorem, jedliśmy coś dobrego i rozmawialiśmy. A dyskusje z inteligentnym człowiekiem to nie jest ciężka praca, tylko przyjemność - dodaje.


Chalidow zdradza Twardochowi wiele rzeczy, o których wcześniej nie mówił publicznie. Opowiada m. in. o sytuacjach, w których otarł się o śmierć i o tym, jak znalazł oparcie w religii. - Ludzie ocenią, czy moja historia jest ciekawa, czy nie. Ale rozmowa jest szczera. W książce znalazło się kilka rzeczy, o których wcześniej wiedziało niewiele osób - podkreśla Chalidow. - To nie jest książka o sporcie, tylko o życiu człowieka. Podobało mi się to, że nie rozmawialiśmy wyłącznie o moich wynikach sportowych. Sport to tylko jeden element mojego życia. A składa się ono z mnóstwa innych spraw - dodaje mieszkający w Olsztynie mistrz KSW wagi średniej.

Zobacz też: Mamed Chalidow: Spuściłem "Pudzianowi" łomot

Tytuł książki nawiązuje do słów ojca Chalidowa. Mamed, dziś ikona polskiego MMA, usłyszał je w młodości, gdy nie postawił się chłopakowi, który go uderzył.
- „Lepiej, byś tam umarł” - ojciec powiedział to w przenośni, ale to były dla mnie bardzo ważne słowa. Chodziło mu o to, że trzeba podjąć rękawicę, spróbować. To utkwiło mi w pamięci, zmieniło mój charakter i podejście do życia.
Podobnie było zresztą później, kiedy studiowałem w Polsce i chciałem wrócić do Czeczenii. Ojciec powiedział, że skoro coś zacząłem, muszę to skończyć. Dobrze mnie wychował. We właściwych momentach podpowiadał, kierował tak, żebym nie popełnił błędu - mówi Chalidow.



Książka miała premierę 15 marca. - Kontynuacji nie będzie. To moja pierwsza i ostatnia książka - podkreśla Chalidow.

Podobnych publikacji nie planuje też Szczepan Twardoch. - Nie mogę jednak powiedzieć, że nigdy więcej tego nie zrobię. Gdyby rok temu ktoś zapytał mnie, czy zrobię wywiad-rzekę z wybitnym sportowcem, powiedziałbym, że pewnie nie. W tym momencie mam wiele planów literackich. Na pewno nie znajdę czasu na coś takiego w ciągu najbliższych kilku lat - dodaje mówi.

Kolejne rozdziały do swojej historii Chalidow dopisze już w klatce. 11 marca tego roku potrzebował zaledwie 21 sekund na znokautowanie Luke’a Barnatta na gali ACB 54 w Manchesterze. - Wróciłem. Miałem słaby moment, ale będę w dobrej formie, dopóki będę trzymał się planów treningowych. Za zwycięstwo dziękuję Bogu i moim trenerom - powiedział tuż po walce Chalidow, który poprzedni pojedynek, z Azizem Karaoglu w maju ubiegłego roku, wygrał po bardzo kontrowersyjnej decyzji sędziów.



Wielka forma Chalidowa to doskonała wiadomość dla właścicieli federacji KSW, Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. 36-latek może już spokojnie przygotowywać się do występu na największej gali w historii europejskiego MMA, KSW 39 Colosseum, która 27 maja odbędzie się na PGE Narodowym. Mistrz wagi średniej największej polskiej federacji zmierzy się tam w walce wieczoru z czempionem kategorii półśredniej, Borysem Mańkowskim. Galę będzie oglądało na żywo nawet 60 tys. kibiców.

Autor: Tomasz Dębek AIP


Mamed Chalidow, mistrz mieszanych sztuk walki (MMA), który przyciąga na gale KSW tłumy fanów. W 1994 roku po wybuchu wojny z Rosją jego rodzina musiała uciekać z Czeczenii. Trzy lata później Mamed przyjechał do Polski i rozpoczął studia na uniwersytecie w Olsztynie. Tu zaczął trenować w klubie Arrachion. Po kilku latach ciężkiej pracy został mistrzem MMA. Jak sam mówi, dobre zarobki zaczęły się dopiero kilka lat temu, wcześniej "trzeba było do tego interesu dokładać". Ma dwóch synów i żonę Ewę. Jest muzułmaninem, a o swojej religii opowiada również w rozmowie z Twardochem.
  •  Komentarze

Komentarze (0)