Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Legnicy zakończył się proces 25-letniego Piotra C., który strzelał do policjanta. Oskarżono go o usiłowanie zabicia policjanta. Prokuratura żąda dla niego 15 lat więzienia i 30 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonego.
O WYROKU PRZECZYTASZ TUTAJ
Funkcjonariusz, który występował w procesie jako oskarżyciel posiłkowy, stwierdził, że to za mała kara i że C. powinien być ukarany nie jak za usiłowanie zabicia, ale jak za zabicie policjanta na służbie, bo on żyje tylko dlatego, że pistolet Walter P99, który zatrzymany na gorącym uczynku złodziej przystawił mu do głowy, był nieprzeładowany.
- Miałem dużo szczęścia w tym dniu. Cieszę się, że jestem dziś na tej sali, bo gdybym pierwszy zauważył oskarżonego schowanego w samochodzie, tak jak zwykle wyjąłbym broń z kabury, przeładował i nakazał mu wyjść. Potem pewnie bym ją schował do kieszeni i jeśli wyrwałby mi przeładowany pistolet, nie byłoby mnie tutaj dzisiaj - mówił, tłumiąc płacz, policjant z Lubina. - Od roku borykam się z myślą, że rozpocząłem drugie życie.
Gdy miałem przystawioną broń do głowy, walczyłem już tylko o swoje życie.
Był 21 marca 2013 roku, ok. godz. 23.30, gdy świadkowie zauważyli dwóch kręcących się mężczyzn na parkingu przy ul. Leśnej 13 w Lubinie. Widać było, że zamierzają okradać samochody, wezwali policję.
Na miejsce przyjechało dwóch umundurowanych policjantów oznakowanym radiowozem. To ważny szczegół, bo oskarżony wmawiał sądowi, że nie wiedział, iż ma do czynienia z policjantem.
Jednego ze sprawców Dawida P. zatrzymano na gorącym uczynku. Piotr C. zdołał się schować w okradanej właśnie skodzie. Gdy jeden z funkcjonariuszy przechodził koło skody, C. rzucił się na niego. (W jego wersji zdarzenia to on został zaatakowany.) W trakcie szamotaniny wyrwał policjantowi pistolet z kabury, przystawił do głowy i pociągnął za spust.
Na szczęście policyjny walter nie był przeładowany. Broń z ręki napastnika pomógł wyrwać dopiero drugi policjant. Szarpaninę uwiecznił miejski monitoring.
Pokrzywdzony, drugi policjant, który brał udział w akcji i inni policjanci, którzy zeznawali w sprawie, twierdzą, że C. pociągnął za spust. Jego obrońca w mowie końcowej poddawał tę kwestię w wątpliwość, powołując się m.in. na to, że na broni nie rozpoznano odcisków palców jego klienta. Dodał jednak, że ślady linii papilarnych mogły się zatrzeć, ale podkreślał też, że nikt nie mówił o czyszczeniu pistoletu.
Policjant, który każdego dnia żyje ze świadomością, jak niewiele brakowało, by zginął, powiedział, że na co dzień nie myślał o zagrożeniu. Zależało mu na łapaniu przestępców. Tamtej nocy także chciał złapać złodzieja.
- Gdy miałem przystawioną broń do głowy, walczyłem już tylko o swoje życie - wyznał.
C., mieszkaniec powiatu średzkiego, przyznał się tylko do kradzieży. Jego obrońca poprosił sąd o sprawiedliwy wyrok, ten zostanie ogłoszony 8 kwietnia.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?