Ogromny sejf stał w piwnicach pierwszego domu handlowego w mieście. Teraz w tym miejscu jest biblioteka. Przed wojną do domu towarowego wchodziło się wprost z płyty Rynku. Obecnie do biblioteki prowadzą schody wysokie na ponad metr.
– Prawdopodobnie, kiedy okazało się, że saperzy nie rozbiją sejfu, bo to zbyt niebezpieczne, zamurowano go – przypuszcza Zbigniew Drozd. – Dlatego teraz wejście do budynku znajduje się wyżej niż przed wojną.
Zdzisław Kurzeja, legnicki konserwator zabytków, nie bardzo wierzy w teorię o zamurowanym sejfie. – Schodki do nowych bloków to zwyczajna fanaberia projektantów – tłumaczy. – Nie wykluczam jednak, że w tej opowieści może być coś prawdziwego – dodaje.
Kolega pana Drozda opowiadał też, że gdy pracował przy rozbieraniu kamienic w Rynku, w miejscu, gdzie teraz jest kwiaciarnia, trafił na wejście do podziemi. Miał iść nimi aż do Zamku Piastowskiego.
Legnicki archeolog Witold Łaszewski od paru lat próbuje odnaleźć tunele w Rynku. – Prace ziemne będą doskonałą okazją do zbadania, co kryje się pod nawierzchnią – wyjaśnia. – Mam nadzieję, że odkryjemy przynajmniej wejście do przejścia podziemnego biegnącego z domu burmistrza Bitschena do starego ratusza.
Według legendy, tym tunelem podczas rozruchów pospólstwa w 1457 r. miał uciekać ze swojego domu burmistrz Bitschen. Tunel prowadził do ratusza. Mógł mieć nawet sto metrów długości.
– Kilka lat temu, podczas wymiany rur gazowych, być może widziałem wejście do tego tunelu – wspomina archeolog. Robotnicy odkryli wówczas ceglane sklepienie piwnicy ze średniowiecza. – Niestety, nie było wtedy pieniędzy na kompleksowe badania – żałuje badacz.
Właśnie w miejscu, w którym stał dom burmistrza, jest sklep z kwiatami. Tunel mógł mieć wejście tuż przy schodach prowadzących obecnie do domu. Czy było tutaj wejście także do tunelu prowadzącego do zamku?
– Tego nie mogę wykluczyć – mówi archeolog. – Choć jak na razie nikt go nie odkrył. W zamku są zasypane piwnice i nie wiemy, dokąd one prowadzą.
Witold Łaszewski widział solidny niemiecki sejf podobny do opisywanego przez Drozda. Ale w innym mieście.
– Z zewnątrz pokrywała go blacha, a potem była solidna warstwa betonu – opisuje archeolog. – Rzeczywiście, trudno go rozebrać. Nie sądzę jednak, by był w miejscu, gdzie teraz jest biblioteka. Ta pierzeja bowiem została przesunięta o 10 metrów do tyłu. Sejf może być zakopany pod płytą Rynku, ale jeżeli tam jest, to na pewno nie ma w nim nic cennego.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?