Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rachunek za przyjazd straży to nawet 3700 zł

Mateusz Różański
Rachunek za przyjazd straży to nawet 3700 zł
Rachunek za przyjazd straży to nawet 3700 zł piotr krzyżanowski
Rachunek za przyjazd straży to nawet 3700 zł. Legnicka straż pożarna prowadzi na swoim terenie pilotażowy program obciążania operatorów systemu monitoringu przeciwpożarowego za bezpodstawne wezwania do akcji.

Rachunek za przyjazd straży to nawet 3700 zł

W samej Legnicy, każdego roku straż dostaje około 80 zgłoszeń o zagrożeniu z marketów i obiektów wielkopowierzchniowych. Zdecydowana większość jest fałszywa. Za każdym razem jednak do akcji wysyłanych jest kilka zastępów strażaków. A to już konkretne koszty.

Zobacz koniecznie: Bezpieczny i aktywny legniczanin - rusza II edycja

Jakie? Jeśli dodamy do tego koszty paliwa, jeden wyjazd to ok. 3,5 tys. zł.
- Powodów takich zgłoszeń może być wiele i nie zawsze wiążą się one z jakimkolwiek zagrożeniem. Czujki dymu reagują np. wtedy, gdy ktoś z obsługi obiektu przypali odgrzewaną właśnie potrawę - tłumaczy Andrzej Szymański z legnickiej straży pożarnej.

Sytuacja wygląda podobnie na całym Dolnym Śląsku.

- W ubiegłym roku, na całym Dolnym Śląsku takich zgłoszeń było 520 - mówi Andrzej Abulewicz, zastępca komendanta wojewódzkiego PSP.

Zgłoszenia do strażaków docierają, choć prywatni operatorzy obsługujący system mają z reguły od kilkudziesięciu sekund do kilku minut na potwierdzenie tego, czy zagrożenie jest realne, czy może to fałszywy alarm.

Zdaniem strażaków, operatorzy korzystają z tej możliwości niezwykle rzadko. Stąd pomysł na egzekwowanie od nich kosztów wyjazdów.

Rachunku za wyjazd strażaków nie powinny się obawiać osoby prywatne. Akcja dotyczy tylko obiektów wpiętych w system monitoringu. Z reguły znajdują się w nim markety, fabryki i inne komercyjne obiekty wielkopowierzchniowe.

Czytaj też: Spotkanie z prezydentem Legnicy we wtorek

- Pieniądze nie są jedynym powodem wprowadzenia takiego systemu. Podczas gdy my jedziemy na fałszywe wezwanie, którego nikt nie potwierdził, w innej części miasta może zdarzyć się realne zagrożenie i tam bylibyśmy bardziej potrzebni - dodaje Andrzej Szymański.

Strażacy podkreślają, że ich działania nie mają na celu wyciągania pieniędzy od firm. Mają za to skłonić operatorów do lepszego zorganizowania pracy, dzięki któremu nie tylko uda się ograniczyć koszty, ale również zwiększyć bezpieczeństwo.

W Legnicy do systemu monitoringu przeciwpożarowego wpiętych jest ponad 30 instytucji. Obok fabryk czy marketów są to m.in. teatr czy dom pomocy społecznej. Strażacy, za bezpodstawne wezwania wystawiają rachunki nie im, lecz operatorom. Regulujące to zapisy mają być zawarte w umowach.

- Podobne działania, jak legnicka komenda, już jakiś czas temu wprowadzali lub chcieli wprowadzić komendanci w innych miastach - dodaje Andrzej Abulewicz.

Strażacy podkreślają, że każdą sprawę traktują indywidualnie. Nie muszą się obawiać ci, którzy wzywają pomoc w tzw. dobrej wierze. Chodzi o te przypadki, w których zgłaszający, jest przekonany o tym, że w danym miejscu wybuchł pożar, a to np. może być jedynie przypalony obiad.

Inaczej jest w przypadku tych, którzy świadomie zgłaszają zdarzenia, które nie miały miejsca. Takie osoby będą ścigane i nie unikną kary.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto