Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja jak taxi dla meneli

PG
W Wałbrzychu bywa, że służby nie mają co zrobić z pijakiem zgarniętym z ulicy i muszą go zawieźć... do domu. Izba wytrzeźwień jest konieczna.

W Wałbrzychu od 2004 roku nie ma izby wytrzeźwień. Delikwenta, który nadużył alkoholu straż miejska czy policja może co prawda odstawić do aresztu w komendzie policji, ale często zdarza się, że nie ma tam miejsca.
– Nie można wsadzić do celi pijanej osoby razem z osadzonymi przestępcami czy kobiety z mężczyznami. Dlatego miejsc szybko ubywa – tłumaczy Jerzy Rzymek, z wałbrzyskiej policji.
Wtedy trzeba szukać miejsca w sąsiednich komendach. A przecież policja nie jest po to, żeby wozić pijaków po regionie. Ma pilnować bezpieczeństwa. Zdarza się jednak, że nie ma wyjścia.
Komendant Straży Miejskiej, Jerzy Karski nie kryje, że sytuacja bywa dla nich kłopotliwa. – Służymy nieraz jako taksówka dla pijaków – mówi .
Menela wiozą najpierw do lekarza, a kiedy ten stwierdzi, że pijany dla którego zabrakło miejsca w areszcie jest zdrowy, wiozą go do domu.
– Kiedy nie ma dokumentów, nie pamięta gdzie mieszka i jak się nazywa pojawia się problem. A to wcale nie jest rzadka sytuacja – tłumaczy Jerzy Karski.
Komendant przypomina, że izbę wytrzeźwień w Wałbrzychu zlikwidowano, bo sporo kosztowała, a sąsiednie gminy nie chciały partycypować w kosztach jej utrzymania, pomimo że trafiali tam także ich mieszkańcy. Strażnicy kiedyś odstawiali do izby rocznie około 200 osób.
Większość z nich nigdy za „najdroższy hotel” nie płaciła i rosły potężne długi, które w większości były nie do ściągnięcia.
Teraz na komendę trafia około 50 osób. Przy izbie był też lekarz. Wszystko szło sprawniej.
– Teraz często wozimy pijaków zamiast w tym czasie patrolować ulice – mówią strażnicy miejscy. Podobnie jest z policjantami. Ci jeżdżą nawet poza Wałbrzych. – Kiedy w naszym areszcie nie ma miejsca, pomagają nam koledzy z sąsiednich miejscowości – wyjaśnia Jerzy Rzymek. Patrol odwozi też nie rzadko pijaków do domu. Zajmuje się nimi również pogotowie.
– Kiedy pijak leży na ulicy, a do tego ma na przykład tylko lekko rozbitą głowę to wieziemy go do szpitala – mówi Ryszard Kułak, dyrektor wałbrzyskiego pogotowia ratunkowego. – W szpitalu ma robione badania, na przykład tomografię, na którą normalny pacjent musi przecież długo czekać – dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto